Inwestowanie na rynku najmłodszego malarstwa jest jak ruletka. Często zmieniają się liderzy tego rynku. Jednak w rankingach co roku powtarzają się już nazwiska niektórych artystów. Co roku sprzedają oni najwięcej prac i rekordowo zarabiają na aukcjach. Czy ich popularność jest trwała? Czy za 10–20 lat z zyskiem odsprzedamy ich dzieła?
Warto sprawdzić: Grube portfele młodych malarzy. Rosną ceny obrazów
Dzieła dla każdego
Zacznę od definicji, co uznajemy za najmłodszą sztukę? W 2008 roku nastąpił globalny krach finansowy. Krajowy rynek sztuki ostro przyhamował. Wtedy zaczęto organizować aukcje młodej sztuki, na których wszystkie ceny wywoławcze wynosiły 500 zł.
To miała być sztuka powszechnie dostępna. Antykwariusze liczyli na to, że nowi nabywcy taniej sztuki z czasem zaczną kupować droższe obiekty i krajowy rynek odżyje. Kilka lat temu ceny wywoławcze podwyższono do tysiąca złotych, zróżnicowano nazwy aukcji.
Rosną wszystkie wskaźniki opisujące kondycję finansową tego rynku. Portal Artinfo.pl (www.artinfo.pl) co roku bilansuje krajowy rynek sztuki. Uzyskałem niepublikowane dotychczas wyniki aukcji młodej sztuki w 2019 roku. Szczegółowe analizy całego rynku znajdziemy w dorocznym „Raporcie”, który ma się ukazać pod koniec czerwca.