Inwestorzy, którzy nie bali się podejmować odważnych ruchów, sporo zarobili. Ile przyniosły giełdy zagraniczne, GPW, surowce, kryptowaluty i inwestycje alternatywne.
To był szalony rok na rynkach. Konserwatywni inwestorzy nie mają powodów do zadowolenia, ale ryzykanci mogą ostatnie miesiące uznać za udane. Z optymizmem patrzą też na nowy rok.
Warto sprawdzić: Najlepsze fundusze inwestycyjne 2020
Po wiosennym załamaniu rynków wciąż są ślady, ale coraz mniej bolesne. Grudzień kończy się hurraoptymizmem, ale jak długo on potrwa, zależy od wielu czynników – nie tylko związanych ze szczepionką, która ma pomóc w wyeliminowaniu koronawirusa, zwłaszcza że świat stoi w obliczy szerzenia się kolejnej jego odmiany.
To był szalony rok na rynkach
W ciągu roku nastroje się zmieniały. W połowie marca załamanie powodowane ucieczką od ryzykownych aktywów było widoczne na wszystkich rynkach. Zwłaszcza że wraz z lockdownem wzmacniał się dolar i, mimo kilku korekt, nie poddawał się aż do poły maja. Uwaga inwestorów zaczęła się skupiać na akcjach spółek technologicznych, które usprawniają pracę zdalną, i powiązanych z medycyną – zarówno tych, które były bezpośrednio związane z pracami nad szczepionką, jak i tych, które produkują środki ochronne.
Górą technologie
Przodują spółki technologiczne, choć w przypadku niektórych, np. Tesli, mówi się już o bańce spekulacyjnej. Spółka Elona Muska podrożała od stycznia do świąt Bożego Narodzenia o 669 proc., mimo że nie miała się specjalnie czym pochwalić. Pod koniec roku wprawdzie gruchnęła wieść o przyspieszeniu prac nad Starshipem, konstruowanym od lat statkiem kosmicznym, ale dotyczy to spółki SpaceX.
Prawie 446 proc. można było zarobić na Zoom Video – spółce, która wyraźnie zyskiwała na pandemii i telepracy, ponieważ jej specjalnością są wideokonferencje. Drożały też akcje Fiverr International, platformy usług online dla freelancerów. Kto zainwestował na początku roku w jedną 22,9 dolara, tuż przed świętami mógł ją sprzedać za 823 dolary – w sam raz, po zarobieniu prawie 824 proc., na mikołajkowe zakupy.
Nie oznacza to jednak, że na czarnych koniach 2020 r. będzie można zarabiać w takim tempie również 2021 r.
Wprawdzie technologie nadal będą podstawą rozwoju gospodarek, ale ich rozwój może spowolnić, zwłaszcza że rynek oczekuje powrotu do normalności. Swoje pięć minut miały też spółki biotechnologiczne, biorące udział w wynalezieniu szczepionki przeciw koronawirusowi. Na akcjach Moderny, której szczepionka miałaby być skuteczniejsza od szczepionki Pfizera, można było zarobić 542 proc. W tym samym czasie indeks S&P 500 wzrósł 14,6 proc., a Pfizer, mimo wzlotów i upadków, ceny właściwie nie zmienił, na co mogła mieć wpływ sprzedaż pakietu akcji przez prezesa i bogata oferta wielu innych farmaceutyków, które zapewniają jej stałe przychody. Zdecydowanie więcej – prawie 152 proc. – zyskała niemiecka spółka BioNTech, która z Pfizerem przy szczepionce współpracowała i uzależnia swoją przyszłość od jej powodzenia.

Warto sprawdzić: CD Projekt i inne gwiazdy pandemii, na które lepiej uważać
Wbrew indeksom
Na warszawskiej GPW podstawowe indeksy nie odnotowały tak spektakularnego wzrostu jak wskaźniki amerykańskie. Rynek giełdowy, podobnie jak inne, załamał się w marcu. WIG, mimo mozolnego odpracowywania prawie 28-proc. straty, przed Bożym Narodzeniem wciąż znajdował się na prawie 3,5-proc. minusie. Jeszcze większe straty poniosły WIG20 i WIG30. Pierwszy z indeksów był na 9-proc. minusie, a drugi na prawie na 8-proc.
Kilka tysięcy procent w rok nieczęsto się zdarza
Nie oznacza to jednak, że nie było spektakularnych zysków. Kilka tysięcy procent w rok nieczęsto się zdarza. Prym wiedzie Nexity – spółka, która postawiła na elektromobilność i efektywne zarządzanie transportem, a zainwestował w nią Columbus Energy. Zysk z jej akcji przekroczył od początku roku 4,2 tys. proc.
Tylko o 200 pkt proc. mniej można było zarobić na papierach Mercatora, producenta rękawic ochronnych, na które popyt wzrósł gwałtownie w tym roku. Można byłoby zarobić nawet więcej, ale nastroje inwestorów popsuł raport analityków J.P. Morgana, którzy w połowie grudnia uznali, że branża Mercatora najlepsze czasy ma już za sobą. Zarząd spółki uważa jednak, że w 2021 r. zarówno ceny, jak i marże będą zadowalające. Spółka może też przyciągać inwestorów dywidendowych, ponieważ w grudniu poinformowała, że chce ok. 35 proc. skonsolidowanego zysku netto za lata 2020 i 2021 przeznaczyć do podziału z akcjonariuszami. W spółkę wierzą też analitycy DM BOŚ, którzy wyceniają ją na 653,10 zł. Teraz kurs oscyluje wokół 400 zł, potencjał do wzrostu jest więc jeszcze spory.
Warto sprawdzić: Ceny polskich dzieł sztuki są okazyjne. Nie da się przepłacić
Wygrani i przegrani
Największym przegranym tegorocznych notowań giełdowych są banki.
Ich wskaźnik stracił na wartości ponad 30 proc., a akcje będącego na szarym końcu mBanku ponad 54 proc. Analitycy zwracają jednak uwagę, że zła passa może się skończyć, jak tylko świat upora się z pandemią, a wzrost gospodarczy zaowocuje odbiciem akcji kredytowej. Haitong Bank podkreśla też, że w 2021 r. banki zapłacą znacznie mniejszą składkę na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Liczy też na wsparcie unijnego budżetu i plan odbudowy. Ceny docelowe banków poszybowały więc w górę od 8 proc. w przypadku Banku Handlowego do 47 proc. w przypadku Alior Banku.
Niewiele lepiej wypadł WIG-paliwa, w którego portfelu prym wiodą PKN Orlen i PGNiG. Tegoroczną 33-proc. stratę pierwszej ze spółek w dużym stopniu równoważy zysk drugiej, ale szalę na czerwoną stronę przechylił Lotos, którego akcje potaniały przez niespełna 12 miesięcy o ponad połowę. Za największego wygranego można by było uznać sektor górniczy, gdyby nie fakt, że WIG-górnictwo odzwierciedla notowanie jednej spółki – KGHM, który w portfelu indeksu ma prawie 94 proc. Miedziowy koncern czerpał profity ze wzrostu cen i popytu na metal niezbędny w przemyśle. Nie bez znaczenia był też wzrost ceny srebra, którego jest drugim producentem na świecie.
Warto sprawdzić: Hossa na rynku sztuki przyciągnęła kanciarzy i cwaniaków
Sztabka sztabce nierówna
Wprawdzie indeks cen surowców spadał od początku roku do ostatnich dni kwietnia, ale później zaczął się piąć w górę i choć nadal znajduje się na 24-proc. minusie, wiele surowców przyniosło inwestorom zyski, na co wskazuje inny ze wskaźników – indeks LME, czyli londyńskiej giełdy metali. To efekt oczekiwania na wzrost gospodarczy w 2021 r. i popyt na metale ze strony Chin, które rozpoczęły duże inwestycje strukturalne.

wiele surowców przyniosło inwestorom zyski
Zgodnie z prognozami dobry rok zaliczyło srebro, które wykorzystywane jest m.in. w rozwijającej się fotowoltaice. Ponad 44 proc. wzrosła cena metalu i niewiele mniej kontraktów terminowych. Nie rozczarowały, mimo wahania notowań w ciągu roku, inne metale szlachetne – przede wszystkim pallad i złoto, którego uncja kosztuje 1880 dolarów.
Zupełnie inna jest cena sztabki złota, która zagrała w filmie „Goldfinger”, trzecim filmie z Bondem i jednym z pięciu, które otrzymały Oscara. Sztabka, jak to filmowy rekwizyt, wykonana jest z gipsu i pomalowana złotą farbką. Nie jest też w stanie idealnym, bo widoczne są na niej niewielkie odpryski. Można ją jednak licytować łącznie z filmowym ręcznym granatem od 4950 funtów.
Inwestycje w przedmioty kolekcjonerskie budzące emocje kierują się jednak zupełnie innymi prawami. Nawet szkielet Tyrannosaurusa rexa, nazwanego „Stan”, został w kilkanaście minut sprzedany za 32 mln dolarów. Szaleństw w tym roku więc nie brakowało – również na rynku sztuki – zwłaszcza w Polsce. Zalicza się do nich także inwestowanie w wirtualne waluty.
Warto sprawdzić: Bitcoin, ether, lumen, ripple. Ostrożnie z kryptowalutami
Bitcoinmanii ciąg dalszy
Wei Dan, specjalista m.in. w dziedzinie kryptografii, pracując w latach 90. XX w. nad koncepcją kryptowalut, pewnie nie przypuszczał, że 30 lat później będą one budziły tak duże emocje, jak widać to w ostatnich latach. Znajdujący się w największym kręgu zainteresowań bitcoin jest jednak znacznie młodszy, bo założenia Wei Dana zostały wdrożone przez Satoshi Nakamoto dopiero w 2009 r.

2020 należał do bitcoina
Bitcoin szybko jednak zyskał wielu zwolenników, a ten rok należy do niego, głównie dlatego, że w przeciwieństwie do pieniądza fiducjarnego nie jest zależny od poczynań rządów i banków centralnych, a jego kupno nie wymaga pośredników, prowizji i opłat. Nie można go też dodrukować – liczba możliwych do wygenerowania bitcoinów jest ograniczona do 21 mln, ponieważ tyle zapisane jest w kodzie jego powstania i tyle ma być aż do 2140 r.
Co będzie dalej, nie wiadomo. Na razie jednak cena rośnie i padają kolejne rekordy. Najnowszy wynosi 28 365 dolarów, czyli ponad 104 tys. zł, choć utrzymał się krótko. Warto też pamiętać, że roczne zyski były już znacznie większe. W 2017 r. bitcoin zyskał aż 1331 proc., ale rok później można było na nim stracić 73 proc. zainwestowanego kapitału. Jest jednak prawidłowość – bitcoin rósł przez trzy lata z rzędu, a w czwartym tracił. Optymistyczne prognozy na 2021 r. teoretycznie mogą się więc sprawdzić, ponieważ 2020 był drugim rokiem wzrostu, po nie najlepszym roku 2017. Rynek bywa jednak przewrotny, a powrót do normalności może przetasować preferencje inwestorów.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.