Rz: Na pani haftowanych, unikatowych obrazach dekorowanych kamieniami jubilerskimi pojawiają się nietypowe motywy. W serii „Najdroższy Towar Świata” jest to serce, wątroba, nerki, a w serii „Nić Afryki” rogi afrykańskich zwierząt. Skąd te tematy u artystki?
Alicja Stańska: To dość trudne pytanie. Myślę, że każdy z nas ma zdolność do zajmowania się pewnymi tematami. Ja od małego dziecka miałam dziwne poczucie braku sprawiedliwości na świecie. Zawsze widziałam ofiary, nie zwycięzców. Nigdy nie umiałam przejść obok krzywdy obojętnie. Myślę, że tematyka, którą się zajmuję (ochrona praw ludzi i zwierząt), została mi narzucona odgórnie. Nie wiem, co lub kto za tym stoi. Kosmo, Bóg… Nie wiem. Wiem jedynie, że mam siłę, aby choć w małym procencie coś zrobić.
W moim ulubionym filmie „Prawdziwa historia” z Antony Hopkinsem, główny bohater opowiada swojej przyjaciółce historię, która zawiera puentę: dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Ja też tak czuję.
Dla wielu osób szokujące są filmy dokumentalne, które towarzyszą pani wystawom. Z jednej strony wysmakowane estetycznie prace, a obok film z cennikiem ludzkich organów.
Bardzo trudno jest przekazać tak dużą ilość informacji, statystyk, danych poprzez jeden obraz. Tym bardziej, że ja nie kreuję obrazami „innej” rzeczywistości. Sztuką staram się uświadamiać. Filmy, jakie można zobaczyć na moich wystawach, są jedynie przekazem, który ma pobudzić naszą czujność, wzmocnić intuicję lekko uśpioną przez media i dzisiejszy styl życia. Czasami wydaje mi się, że człowiek zatracił ową intuicję, jaką mają zwierzęta i którą my mieliśmy kiedyś.