Ty potrzebujesz pożyczki, ale bank chce za udzielenie kredytu gotówkowego np. 20 proc. rocznie. Za dużo. Dogadajmy się zatem. Ja ci pożyczę mój zalegający na koncie „bezczynny” kapitał. Dzięki temu zarobię, dajmy na to, 10 proc. A Ty będziesz miał o połowę tańszy pieniądz niż od banku czy parabanku.

Brzmi świetnie. I jak się okazuje, działa. Ale nie u nas. Na świecie platformy kojarzące inwestorów i pożyczkobiorców powstają jak grzyby po deszczu, a zadowolonych kontrahentów przybywa każdego dnia. W Polsce do pożyczek społecznościowych podchodzimy wciąż jak pies do jeża. Boimy się, nie mamy do siebie zaufania. A przecież głównie na zaufaniu cały proceder się opiera. Jeśli kontrahent przestanie mi spłacać pożyczone pieniądze – koniec, nie mam żadnych zabezpieczeń. Stracimy pożyczony kapitał i raczej nie uda nam się go odzyskać. Rynek jest bowiem nieregulowany. Nie działa tu żaden nadzór. Swoista wolnoamerykanka.

Pewnie jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, zanim społeczeństwo i rynek dojrzeją do tego, by rozwinąć skrzydła w social lendingu. Niemniej jednak pochylamy się nad tego typu platformami. Opisujemy, jak działa cały mechanizm i na co zwrócić uwagę zarówno od strony pożyczkodawcy, jak i pożyczkobiorcy. Warto przeczytać.

Ponadto w numerze zastanawiamy się m.in., czy już czas na poważne zainteresowanie się obligacjami rynków wschodzących. Analitycy twierdzą, że tak, a inwestycja nie dość, że bezpieczna, to może dać przyzwoitą stopę zwrotu. Sprawdzamy też, czy da się uzyskać odszkodowanie za uszkodzenie spowodowane dziurawą drogą. Zniszczona felga? Może warto postarać się o zadośćuczynienie od zarządcy drogi. Bierzemy też pod lupę pracownicze plany kapitałowe. W naszym comiesięcznym cyklu opisującym PPK przedstawiamy szczegóły nowego programu budowania długoterminowych oszczędności.

Zapraszam do lektury.