Czy warto dobrowolnie odprowadzać składki do ZUS

Dobrowolne ubezpieczenia: zdrowotne, emerytalne i rentowe są kosztowne

Publikacja: 24.09.2016 17:28

Czy warto dobrowolnie odprowadzać składki do ZUS

Foto: shutterstock

Osiem tysięcy osób dobrowolnie płaci składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Ponad dwa razy więcej (17,6 tys.) zdecydowało się na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne. To mikroskopijne liczby, biorąc pod uwagę, że ponad milion ludzi nie ma ubezpieczenia zdrowotnego oraz emerytalnego. I może mieć z tego powodu poważne kłopoty finansowe.

Opcje lepsze i gorsze

Na co dzień ubezpieczenie wydaje się niepotrzebne. Kłopoty zaczynają się, gdy poważnie zachorujemy, musimy iść do szpitala, albo zwyczajnie poślizgniemy się i złamiemy nogę czy rękę. Okazuje się wówczas, że koszty opieki medycznej są wysokie. Nastawienie złamanej ręki i usztywnienie jej może kosztować w szpitalnym oddziale ratunkowym kilkaset złotych. Do tego dochodzi opłata za prześwietlenie, za opatrunek itd. Im poważniejsze dolegliwości, tym koszty wyższe.

Warto więc pomyśleć o wykupieniu dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego, jeśli nie mamy obowiązkowego. Powszechnym ubezpieczeniom zdrowotnym (społecznym też) nie podlegają umowy o dzieło. Z kolei w przypadku zleceń dla studentów ubezpieczenia są dobrowolne.

Najtańszym rozwiązaniem, zgodnym z prawem, ale nieco niehonorowym, jest zarejestrowanie się w powiatowym urzędzie pracy jako osoba bezrobotna. Wielu ludzi uważa, że jeśli prawo daje taką możliwość i jest ona dla danej osoby najtańsza, to nie ma nic niestosownego w korzystaniu z niej. Rejestrują się więc jako bezrobotni tylko po to, by mieć dostęp do powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Nie zastanawiają się nad tym, że pieniądze na ich ewentualne leczenie będą pochodziły z podatków.

W dobrej sytuacji są ci, którzy są małżonkami osób ubezpieczonych. Wówczas mąż lub żona zgłasza niepracującego, nieubezpieczonego małżonka do powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Składka płacona przez pracującego (za siebie i ewentualnie za uczące się dzieci) daje odtąd prawo mężowi czy żonie do spokojnego korzystania z usług medycznych.

Trzecia opcja – jak pokazują liczby – mało rozpowszechniona polega na samodzielnym opłacaniu dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego. Z danych ZUS wynika, że w połowie roku z takiej możliwości korzystało ponad 17,6 tys. osób.

Wysoka opłata za przerwę

Aby się ubezpieczyć dobrowolnie, trzeba podpisać umowę z odpowiednim oddziałem NFZ (tam gdzie mieszkamy). Do wniosku należy dołączyć dokument poświadczający, kiedy skończyło się ubezpieczenie obowiązkowe (kiedy przerwaliśmy pracę, zawiesiliśmy działalność gospodarczą, zakończyliśmy naukę).

Dokument taki jest bardzo ważny. Jeśli przerwa w ubezpieczeniu wynosi kilka miesięcy lub jest jeszcze dłuższa, NFZ pobierze od zainteresowanej osoby dodatkową opłatę. W myśl przepisów miała ona mobilizować ludzi do opłacania dobrowolnych składek, a w rzeczywistości stała się barierą finansową, która dla wielu jest nie do pokonania.

Jeśli ktoś ma przerwę w ubezpieczeniu zdrowotnym dłuższą niż kwartał, ale krótszą niż rok, musi zapłacić 20 proc. przeciętnej płacy w gospodarce. Jeśli dana osoba nie płaciła składek zdrowotnych dłużej niż rok, powinna „dopłacić” pół średniej płacy w gospodarce, a jeżeli ponad dwa lata – całą przeciętną pensję. Dowód opłacenia ostatniego ubezpieczenia obowiązkowego służy właśnie do stwierdzenia, czy dana osoba musi wnieść opłatę i w jakiej wysokości.

Składka na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne nie może być niższa niż 9 proc. Podstawą do obliczenia daniny jest przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw z poprzedniego kwartału (i to łącznie z wypłatami z zysku). W tym kwartale jest to 382,16 zł miesięcznie. Kwota spora, szczególnie dla osób mało zarabiających.

Uwaga, warto pamiętać, że w przypadku składki do NFZ (nie ma znaczenia czy obowiązkowej, czy dobrowolnej) 7,75 proc. odlicza się od podatku. Jeśli więc zamierzamy sami płacić składkę zdrowotną, warto sprawdzić, czy możemy liczyć na odliczenie. By z niego skorzystać, trzeba mieć odpowiednio wysokie przychody. Może się bowiem okazać, że są zbyt niskie, by odzyskać z podatku całą „ulgę składkową”.

Jak to sprawdzić? Należy od kwoty np. naszej umowy o dzieło najpierw odliczyć koszty uzyskania przychodu (20 albo 50 proc w zależności od typu umowy), potem odjąć od dochodu zapłacone składki na dobrowolne ubezpieczenie emerytalne i oraz rentowe i od tej podstawy wyliczyć podatek dochodowy. Następnie należy sprawdzić, czy możemy od niego odjąć 7,75-proc składkę albo jakąś część z tej kwoty.

Umowę dotyczącą dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego podpisuje się z NFZ, natomiast składki odprowadza się do ZUS.

Umowa ze znajomym

Można też spróbować znaleźć dorywcze zajęcie, np. wykonywane na podstawie umowy zlecenia, i umówić się ze zleceniodawcą, że zgadzamy się na niższe wynagrodzenie pod warunkiem, że umowa będzie legalna, zgłoszona do ubezpieczeń. Jeśli jest to praca dodatkowa, dorywcza (a podstawowym źródłem utrzymania jest umowa o dzieło), to takie rozwiązanie może być atrakcyjne finansowo ze względu na zabezpieczenie, jakie sobie gwarantujemy.

Jeśli umówimy się na zlecenie warte miesięcznie 500 zł brutto (ok. 370 zł netto), zleceniodawca zapłaci 187 zł w formie składki i nieco ponad 60 zł w formie zaliczki na podatek dochodowy. Ale uwaga: owe 187 zł da zleceniobiorcy ubezpieczenie zdrowotne, emerytalne, rentowe i wypadkowe. Taka kwota nie ma znaczenia dla wysokości przyszłej emerytury, ale może mieć znaczenie w sytuacji, gdy zleceniobiorca zachoruje, będzie miał wypadek – zyska wtedy prawo do renty (co prawda niskiej, ale jednak).

Osoby zapobiegliwe mogą też opłacać dobrowolne składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Bez względu na polityczne zawirowania, państwowe ubezpieczenie społeczne zawsze będzie w Polsce istniało. Co prawda jest duże prawdopodobieństwo, że świadczenia w przyszłości będą bardzo niskie.

Czy opłaca się dobrowolnie odprowadzać składki na emeryturę i rentę? Policzmy. Jeśli ktoś chciałby uzbierać na swoje codzienne wydatki tyle, by mieć do dyspozycji 1000 zł miesięcznie przez 15 lat (czyli w sumie 180 tys. zł), to musiałby odkładać 245 zł co miesiąc przez 40 lat lub 370 zł przez 30 lat (przy stopie zwrotu z inwestycji w wysokości 2,5 proc.). Może zatem warto się zastanowić, czy nie lepiej płacić dobrowolne składki emerytalne do ZUS?

Jedynym warunkiem, jaki musi spełniać osoba zgłaszająca się do dobrowolnego ubezpieczenia społecznego, jest brak tytułu do ubezpieczenia obowiązkowego. Osoby, które spełniają ten warunek i chcą należeć do polskiego systemu emerytalno-rentowego, mogą zgłosić taką chęć w dowolnej jednostce ZUS.

Składki są wysokie

Dla osoby, która ma do dyspozycji równowartość płacy minimalnej, jest to drogie rozwiązanie. Właściwie nie jest to rozwiązanie dostępne finansowo dla ludzi mało zarabiających. Składki na dobrowolne ubezpieczenie emerytalne i rentowe płaci się bowiem od zadeklarowanej kwoty, nie niższej niż minimalna pensja (w tym roku 1850 zł brutto).

Składka emerytalna wynosi więc ponad 361 zł, a rentowa 148 zł. W sumie jest to ponad 509 zł. Spora kwota w domowym budżecie.

Plusem rozwiązania może być to, że jeśli zarabiamy legalnie i płacimy podatek dochodowy (np. na podstawie umowy o dzieło), to możemy odzyskać pewną część. Jaką? To zależy od formy naszego opodatkowania.

Składki dobrowolne podlegają takim samym zasadom podatkowym jak obowiązkowe. Są odliczane od podstawy opodatkowania, czyli od dochodu. Można je odliczyć tylko do wysokości uzyskanego w danym roku podatkowym dochodu (przychodu). Najogólniej mówiąc, jeśli płacimy podatek dochodowy na ogólnych zasadach, to odzyskujemy ze składki dobrowolnej 19 proc. Pod warunkiem oczywiście, że nasze przychody są odpowiednio wysokie.

Kolejnym plusem takiego rozwiązania jest to, że mamy dwa ubezpieczenia: emerytalne i rentowe. O tym drugim myślimy jeszcze rzadziej niż o pierwszym. Ale tak jak emerytura wydaje się dla większości z nas czymś bardzo odległym, tak o choroba czy niepełnosprawność może się przytrafić w każdym momencie życia.

W składce wynoszącej łącznie ponad 509 zł miesięcznie jest dobrowolne ubezpieczenie emerytalne i rentowe, ale nie ma dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego. Jeśli się na nie zdecydujemy, to nie możemy przyjąć takiej samej podstawy, od której będziemy płacić składki: emerytalną i rentową (w tym przypadku podstawą jest płaca minimalna). Musimy zapłacić więcej, bo wyliczamy składkę od średniej płacy.

Gdyby istniała jedna podstawa, od której liczymy wszystkie składki, wówczas za ubezpieczenie zdrowotne zapłacilibyśmy dodatkowo niespełna 144 zł. A tak musimy dodać kolejne ponad 382 zł. Pojawia się więc wysoka kwota prawie 900 zł miesięcznie. Tyle za poczucie bezpieczeństwa socjalnego wydają osoby uzyskujące ponadprzeciętną płacę.

Gdy ktoś zdecyduje się na dobrowolne składki: emerytalną i rentową (nie można dobrowolnie płacić składek na ubezpieczenie chorobowe oraz wypadkowe), musi pamiętać, że takie ubezpieczenie nie może trwać dłużej niż dekadę, jeśli chce się w przyszłości dostać emeryturę minimalną. Przy dłuższym ubezpieczeniu traci się gwarancję otrzymywania minimalnego świadczenia.

Osiem tysięcy osób dobrowolnie płaci składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Ponad dwa razy więcej (17,6 tys.) zdecydowało się na dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne. To mikroskopijne liczby, biorąc pod uwagę, że ponad milion ludzi nie ma ubezpieczenia zdrowotnego oraz emerytalnego. I może mieć z tego powodu poważne kłopoty finansowe.

Opcje lepsze i gorsze

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polisy i ubezpieczenia
Banki nie mogą rozwinąć skrzydeł w sprzedaży ubezpieczeń, ale jest lepiej
Polisy i ubezpieczenia
Przestępczość ubezpieczeniowa kwitnie w gorszych czasach
Polisy i ubezpieczenia
Odpowiedzialność za nieumyślne szkody lepiej przerzucić na ubezpieczyciela
Polisy i ubezpieczenia
Inflacja niejedno ma imię. Te ubezpieczenie zdrożeją
Polisy i ubezpieczenia
Link4 zwiera szyki z kolejnym bankiem