Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów

Od wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego nic w naszym życiu nie zależy. Nie ma znaczenia, czy wygra PiS, czy KO, czy Trzecia Droga. To elekcja, która nie ma żadnego znaczenia dla życia obywateli RP. O co w nich zatem chodzi?

Publikacja: 23.04.2024 17:03

Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów

Foto: EP

Wybory do Parlamentu Europejskiego są najmniej ważne ze wszystkich przeprowadzanych w Polsce. Ich wagi nie można porównywać do elekcji samorządowej, o sejmowej czy prezydenckiej nawet nie wspominając. Ludzie świetnie to rozumieją, co przejawia się w niskiej frekwencji – średnia we wszystkich wyborach do PE to 28,7 proc., czyli prawie dwa razy niższa niż w przypadku elekcji do Sejmu i Senatu.

Wybory do PE 2024. Dla życia obywateli RP nie mają znaczenia

Polki i Polacy rozumują poprawnie – od wyniku starcia 9 czerwca nic w ich życiu nie zależy. Nie ma dla nich znaczenia, czy wygra PiS, czy KO, czy Trzecia Droga zdobędzie sześć czy osiem mandatów i czy Lewica w ogóle znajdzie się w PE. Nic by się także nie stało, gdyby wszystkie 52 mandaty objęli przedstawiciele Konfederacji. Po prostu – ta elekcja nie będzie miała żadnego znaczenia dla życia obywateli RP.

Czytaj więcej

Koniec kampanii samorządowej to zarazem początek kolejnych zmagań – o Parlament Europejski

Podobnie zresztą jak dla całej Europy. Oczywiście, gdyby w Brukseli władzę przejęli populiści spod znaku Le Pen, Salviniego, Orbána czy Kaczyńskiego, miałoby to ogromny wpływ na nas wszystkich, ale nic takiego nie stanie się w czerwcu tego roku. Faszyzująca prawica zwiększy swój stan posiadania, ale nadal w UE rządzić będzie sojusz chadeków, socjaldemokratów i liberałów. Nawet gdyby całość polskiej delegacji w PE stanowili koledzy Mentzena i Bosaka.

Rodzime partie polityczne przekonywać nas będą w ciągu najbliższych tygodni o czymś dokładnie przeciwnym – o niezwykłej wadze europejskiej bitwy. Będą to robić w jednym celu – by zachęcić swych najwierniejszych zwolenników do zejścia z kanapy i oddania głosu. Ale stawką nie będzie dobro Polski, lecz dobro poszczególnych ugrupowań. Bo ta elekcja ma swoje znaczenie – tyle tylko, że jest ono czysto partyjne i wewnątrzpolskie.

Wybory do PE 2024: Największe szanse zwycięstwa ma PiS

Tak, ta bitwa będzie znacząca, ale jedynie dla układu sił między poszczególnymi formacjami. Oraz dla poszczególnych kandydatów – co oczywiste. Wszak perspektywa zarabiania miesięcznie około 50 tysięcy złotych (pensja plus wszelkie diety i inne legalne świadczenia) może sprawiać, że ta bitwa jest warta uwagi. Ale dla zwykłych Polek i Polaków jest bez znaczenia. Prócz jednej ich kategorii – żelaznych elektoratów.

To właśnie one pójdą ochoczo do wyborów i „dadzą świadectwo”. I tak trzeba będzie czytać wyniki tych wyborów – jako sondaż poparcia wśród najbardziej zainteresowanych polityką oraz twardo stojących przy swoich ugrupowaniach. W tym znaczeniu nie będzie to reprezentatywna próbka naszej populacji, a jedynie jej cząstki, tej najsilniej zaangażowanej politycznie.

Czytaj więcej

Wybory do PE. Czarnek: Takie postacie jak Obajtek nie mogą startować z 8. miejsca

Co z tego wynika? Że wbrew badaniom opinii publicznej największe szanse na zwycięstwo ma PiS. Jego wyborcy są dzisiaj najbardziej zmotywowani do działania – wszak Polska w rękach „niemieckiego agenta” jest wyprzedawana, tonie, w aresztach torturowani są więźniowie polityczni, a konstytucja jest łamana. To oni chcą krzyczeć wobec niesprawiedliwości, która dzieje się w Polsce. I elekcja do PE będzie świetną okazją do wykrzyczenia na cały świat, że Polska ginie.

Wybory do PE 2024. Listy KO będą słabe

Co więcej, to właśnie obóz Zjednoczonej Prawicy wystawi najsilniejszą reprezentację. W jego łonie toczy się teraz zacięty bój o prawo do startu w tej bitwie, bo każdy rozumie, że najlepiej byłoby przetrwać najbliższy czas, okres smuty, na bezpiecznej i dostatniej synekurze w Strasburgu i Brukseli. Dlatego na listach znajdą się najlepsi z najlepszych, crème de la crème pisowskiej drużyny.

Natomiast najlepsi ludzie Donalda Tuska pracują w ministerstwach lub w Sejmie (i tylko kilkoro z nich chce zrezygnować z tej pracy na rzecz pobytu w PE – co zresztą jest kuriozum na skalę europejską), więc listy KO (ale także pozostałych ugrupowań koalicji 15 października) będą słabsze i mniej ekscytujące niż listy PiS.

Czytaj więcej

Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk odwoła więcej ministrów, niż pierwotnie zapowiadano?

Wybory do PE 2024. Ambicje Jarosława Kaczyńskiego

Trzecim powodem, dla którego to właśnie formacja Kaczyńskiego jest w mojej opinii faworytem europejskiej bitwy, są osobiste ambicje jej lidera. Prezes PiS po prostu bardziej chce tego zwycięstwa niż Tusk. Ten drugi także chciałby wygranej, by wreszcie pokazać, że pokonał swego odwiecznego przeciwnika w pojedynkę, a nie tylko w koalicji z Trzecią Drogą i Lewicą, ale to ten pierwszy walczy o życie. Udało mu się 7 kwietnia, kiedy to PiS jako pierwsze dobiegło do mety, i musi się także udać 9 czerwca. To będzie ostateczny dowód na to, że jego partia nadal jest najsilniejsza w Polsce, a on jest jej niekwestionowanym liderem.

Wszystko zatem wydaje się jasne – zarówno spodziewana niska frekwencja w wyborach europejskich, jak i najbardziej prawdopodobna wygrana PiS. Ale jeszcze bardziej przewidywalne są żale polskiego komentariatu nad tym pierwszym fenomenem, nad nielicznym udziałem w wyborach. Po raz kolejny zatem okaże się, że zwykli ludzie lepiej rozumieją politykę niż ci, którzy żyją z jej opisywania.

Autor jest politologiem, prof. UŚ

Wybory do Parlamentu Europejskiego są najmniej ważne ze wszystkich przeprowadzanych w Polsce. Ich wagi nie można porównywać do elekcji samorządowej, o sejmowej czy prezydenckiej nawet nie wspominając. Ludzie świetnie to rozumieją, co przejawia się w niskiej frekwencji – średnia we wszystkich wyborach do PE to 28,7 proc., czyli prawie dwa razy niższa niż w przypadku elekcji do Sejmu i Senatu.

Wybory do PE 2024. Dla życia obywateli RP nie mają znaczenia

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił