- Jako osoba publiczna zapewne je przedstawi, może nim niektórych przekona, i będą gotowi wyrazić np. wyraz ubolewania że zbyt daleko poszli w ocenach. I to zwykle politykowi wystarczy. A jeśli to badanie nie przekona pozwanych, a tym bardziej będą straszeni odpowiedzialnością majątkową, to zapewne będą występować o wezwanie na świadków uczestników tego badania, zbadanie jego prawidłowości i sprawność urządzenia - ocenia adwokat Roman Nowosielski.
Pozwani naturalnie mogą twierdzić, że nie tylko u nich ale też wielu wypowiadających się publicznie wystąpienia ministra budziło wątpliwości co do stanu jego trzeźwości. Mogą też powoływać się na interes publiczny w drążeniu tego tematu.
Medialny i zwykły sąd nad sprawą trzeźwości ministra
Dlatego zdaniem tego prawnika Kierwiński z pozwem winien ruszać tylko w ostateczności gdy "medialny" są nie byłby sprawiedliwy.
Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz polskich sądów ochrona dobrego imienia osób publicznych, zwłaszcza polityków, podlega ograniczeniu.
- Osoby takie muszą godzić się, że dozwolona jest wobec nich ostra krytyka, mogą być bohaterami niewybrednych żartów. Istotne są również media, w których padł dany komentarz. Inaczej bowiem czytelnik odbierze wypowiedź na portalu typu X, który siłą rzeczy ma krótszy format i stanowi komentarz do bieżących wydarzeń, a inaczej formę z założenia pełniejszą i poważniejszą np. wywiad w gazecie. Nie oznacza to jednak, że można szerzyć nieprawdę na czyjś temat, a linia graniczna przebiega między zaprezentowaniem własnej opinii na dany temat opartej na dostatecznej podstawie faktycznej, a definitywnym stwierdzeniem co do przebiegu wydarzeń — wskazuje mec. Anna Kruszewska z kancelarii Hasik, Rheims & Partnerzy.
A jak na tę sprawę patrzy adwokat Jerzy Naumann? - W sprawie o ochronę dóbr osobistych obowiązuje zasada odwróconego ciężaru dowodu, a więc to pozwany musi udowodnić, że podał prawdę. A zatem tak czy siak, w razie wytoczenia procesu, ci, którzy twierdzili, że minister Kierwiński przemawiał publicznie będąc nietrzeźwym są w trudnej sytuacji. Muszą bowiem udowodnić, że tak właśnie było, a to wydaje się niewykonalne — wskazuje mecenas. Podkreśla, że minister dysponuje przy tym dowodem przeciwnym — wynikiem badania potwierdzającym całkowitą trzeźwość. - Badanie zostało wykonane w czasie, w którym niemożliwa była całkowita eliminacja alkoholu z krwi — gdyby go zawierała kilka godzin wcześniej. Nawet obalenie wiarygodności badania nie oznacza wygranej, bo — jak powiedzieliśmy — pozwani, nawet skutecznie kwestionując wynik testu musieliby wykazać, że minister był nietrzeźwy. Zero szans — podsumowuje mec. Naumann.