Pomimo braku hałaśliwej kampanii i ostrych procesów kampanijnych frekwencja wyborcza okazała się – jak na wybory samorządowe – wysoka. Na dodatek wybory nie zepchnęły, jak niektórzy zapowiadali czy wręcz marzyli, obozu poprzedniej władzy, a obecnej opozycji, w polityczny niebyt. Z drugiej strony nie wywindowały mniejszych politycznych ugrupowań wysuwających mocno ideologiczne hasła czy obiecujących zupełnie nową jakość w rządzeniu.
Pamiętając o trawiącym polskie społeczeństwo od wielu lat bezprecedensowym podziale politycznym i przejmowaniu przez nowy rząd kolejnych segmentów władzy (swego rodzaju kontrrewolucji) oraz o podzielonym środowisku sędziowskim i szerzej: wymiarze sprawiedliwości, władza samorządowa in gremio prezentuje się wręcz znakomicie. A po wyjątkowo długiej kadencji zyskała odświeżoną legitymację demokratyczną.