Właśnie mija rok o czasu, gdy Polacy decydowali, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też jej całość ma trafiać do ZUS. Zgodnie z wprowadzonymi przez rząd zmianami w systemie emerytalnym, wcześniej OFE przekazały do ZUS aktywa o wartości 153,15 mld zł (głównie w postaci obligacji skarbowych i obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa), co stanowiło 51,5 proc. zasobów OFE. Środki te trafiły na subkonta w ZUS.
- Jeśli chodzi o spojrzenie od strony społeczeństwa w ogóle, to ten ruch był i sensowny, i celowy. Po pierwsze, operacja ta miała pozytywny wpływ na budżet państwa. Pieniądze przekazywane do OFE generowano przy pomocy bezsensownie emitowanych obligacji. Do tego dochodziły obłędne stawki opłat za zarządzanie, i to bez względu na wyniki finansowe, pobierane nie wiadomo za co, które szły do kieszeni zarządzających funduszami. Jestem i zawsze byłem zwolennikiem tej operacji - zaznacza w rozmowie z PAP Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Jak mówił, obligatoryjne przekazywanie do OFE części naszych składek generowało dług, bo państwo musiało emitować obligacje, by mieć środki na bieżącą wypłatę emerytur. Budżet, a więc podatnicy, płacili za to 6-7 mld zł odsetek rocznie. Dzięki zeszłorocznemu umorzeniu tych obligacji, polski dług zmniejszył się o 150 mld zł - wskazuje ekspert.
- I nieprawdziwe jest twierdzenie wygłaszane przez przeciwników tej operacji, że ukradziono nam nasze pieniądze. To nigdy nie były pieniądze poszczególnych płatników składek. Gdyby to była własność, to można byłoby pójść do OFE i wypłacić te środki, a przecież nie można tego robić. Także Sąd Najwyższy w 2008 r. jasno powiedział, że to nie są pieniądze podatnika, tylko systemu emerytalnego. Taka jest prawda"- podkreśla Kuczyński.
W 2008 r. Sąd Najwyższy, wypowiadając się na temat tego, czy odkładanie na OFE jest obowiązkowe, ocenił, że składka przekazywana do OFE nie jest prywatną własnością ubezpieczonego, a częścią składki na ubezpieczenie emerytalne, potrącanej i przekazywanej do ZUS i ma charakter publiczno-prawny.