Brytyjskie emerytury będą jednymi z najgorszych w rozwiniętych krajach – pokazują ostatnie badania.
Szwajcarski bank UBS prześwietlił prognozy emerytalne dla 50‑letnich kobiet w dużych miastach na całym globie. Wynika z nich, że brytyjscy pracownicy mogą spodziewać się jednych z najgorszych emerytur wśród krajów rozwiniętych.
UBS wyliczył ile podstawowa emerytura państwowa i „obowiązkowe” filary (jak brytyjski system automatycznego zapisu czy australijski superannuation) będą stanowiły procent obecnych zarobków 50-letniej, statystycznej Kate, mieszkającej w stolicy.
Okazuje się, że statystyczna Kate z Londynu może liczyć tylko na 41 proc. swoich obecnych dochodów na emeryturze. Podobnie wypadł Hongkong, gorzej mają tylko w Tajpej na Tajwanie.
Emerytura najmniej będzie dotkliwa dla mieszkańców Singapuru, Sydney, Paryża i Mediolanu. UBS stwierdził, że australijski system emerytalny jest najbardziej zrównoważony. Firm zmuszane są tam do wpłacania 9,5 proc. wynagrodzeń pracowników do dodatkowego systemu emerytalnego. Brytyjski system automatycznego zapisu, luźno wzorowany na australijskim, zmusza brytyjskich pracodawców do oddawania tylko 1 proc. wynagrodzeń. W 2019 r. ma to wzrosnąć do 3 proc.
Kiedy Australijka przejdzie w wieku 67 lat na emeryturę, może liczyć na 72 proc. swojej obecnej pensji.