Pomimo tego, że mamy za sobą najgorszy w historii tydzień na GPW, podczas którego WIG20 stracił 22,6 proc., a od początku roku daje stopę zwrotu w wysokości minus 36,5 proc. akcje nie przestają tanieć. Także dziś od rana WIG20 traci już ponad 8 proc. Podobnie z resztą zniżkują wszystkie globalne parkiety.

To efekt podjętej w niedzielę decyzji amerykańskiej Rezerwy Federalnej o obniżeniu stopy procentowej o jeden punkt procentowy, do 0-0,25 proc, czyli do poziomu najniższego od czasów globalnego kryzysu finansowego. Decyzja pogłębiła i tak już fatalne nastroje na rynkach finansowych, które wystraszyły się tego iż Fed wyciągnął w zasadzie pełny arsenał do walki z recesją.

Reakcje rynków można uznać za przesadzone i oczekiwać, że po pierwszym szoku zostaną skorygowane. Jednak odzwierciedlają one dwie rzeczy. Po pierwsze drastyczne reakcje banków centralnych uświadamiają powagę sytuacji i pesymistyczne perspektywy globalnej gospodarki. Po drugie, inwestorzy zdają sobie sprawę, że cięcie stóp oraz pompowanie pieniędzy nie może trwać bez końca i że możliwości banków centralnych są na wyczerpaniu. Z kolei rządy wciąż nie palą się do stymulacji fiskalnej, a i ich potencjał w wielu przypadkach nie jest zbyt duży, a zadłużenie i deficyty budżetowe trzeba kiedyś będzie sprowadzić do rozsądnych rozmiarów.

– Nastroje dodatkowo pogarsza świadomość, że w wielu gospodarkach światowych, i to tych największych, jest już niemal pewna. Niepewne są zaś perspektywy wyjścia z niej. Nikt nie potrafi oszacować rozwoju sytuacji epidemicznej, jak i jej konsekwencji makroekonomicznych. Część ekspertów już teraz ocenia, że po epidemii świat już nie będzie taki sam, bowiem zmiany, jakie zajdą i w społeczeństwach, i w gospodarkach, będą z pewnością znaczące, ale ich skutków na razie nie sposób przewidzieć uważa Michał Stanek z Q Value.