Takiego szumu medialnego wokół prezesowskiego fotela Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, chyba nie było jeszcze nigdy. Nie znana nikomu Katarzyna Kalata jako jedyna spośród pięciu kandydatów zaliczyła merytoryczny test pisemny. Odpowiedziała prawidłowo na 70 proc. pytań. Aby zdać trzeba było uzyskać wynik na poziomie 65 proc. Żaden z pozostałej czwórki kandydatów nie przekroczył tej bariery. Kandydatka na stanowisko prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pozytywnie przeszła także testy psychologiczne.
Głosząc odważne slogany o sanacji państwowej instytucji Kalata w ciągu kilku dni z anonimowej pani doktor przeobraziła się w bywalczynie studiów telewizyjnych, programów radiowych. Udzieliła bardzo wielu wywiadów kilku gazetom. Była wręcz rozchwytywana przez wszystkie czołowe polskie media.
31-letnia Kalata nie przeszła jednak ostatniego etapu konkursu czyli rozmowy kwalifikacyjnej, która była de facto ustnym egzaminem. Według kandydatki od początku chciano pokazać jej, "gdzie jest jej miejsce w szeregu"
- Były wyciągane artykuły z prasy, które miały pokazać, że moje wypowiedzi były nieprawidłowe. Pokazywały tylko, że wiele osób musiałam urazić moimi uwagami - powiedziała.
Mówiła także o tym, że komisja naśmiewała się z jej wykształcenia i w obcesowy sposób zarzucała jej niekompetencję. Katarzyna Kalata zastrzegła, że wystartuje w kolejnym konkursie na prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jeżeli będzie on ogłoszony.