Towarzystwo Ekonomistów Polskich ze swoim stanowiskiem dołączyło do chóru głosów krytykujących rządowy projekt ustawy dotyczący zmian w systemie emerytalnym.
Podczas konferencji Towarzystwa jego przewodniczący, Ryszard Petru zaznaczył, że rządowe propozycje źle wróżą zarówno rynkowi jak i przyszłym emerytom. Niepokojący jest zwłaszcza zakaz inwestowania przez OFE w obligacje. Ryszard Petru wyjaśnił, że fundusze emerytalne na całym świecie inwestują w obligacje skarbu państwa nie po to, by napędzać dług ale po to, by były bezpieczne w okresach bessy.
- Ten zakaz powinien więc zostać zniesiony dla dobra i bezpieczeństwa przyszłych emerytów - zaznaczył ekonomista. Ryszard Petru zwrócił uwagę, że nawet te osoby, które wybrałyby ZUS, to i tak aktywa wcześniej zbierane będą miały w OFE Absurdalnym rozwiązaniem jest również zdaniem ekonomistów z TEP limit 75 procent inwestycji w akcje. Jak tłumaczy Ryszard Petru takie rozwiązanie zmusiłoby fundusze emerytalne do agresywnych zachowań. W okresie, gdy spadałyby ceny akcji fundusze musiałyby je kupować i to za wolną gotówkę. Musiałyby mieć cały czas dużą płynność gotówkową. Taki przymus oznaczałby, że fundusze miałyby akcje i depozyty. Nie miałyby żadnych innych instrumentów, na których przecież rządowi zależy.
- Niekorzystne dla emerytów byłoby również wprowadzenie na 10 lat przed emeryturą tak zwanego "suwaka bezpieczeństwa" czyli stopniowego wycofywania środków z OFE do ZUS-u - zwraca uwagę Bohdan Wyżnikiewicz. Podkreślił, że tutaj zignorowana została sprawa długości cyklu koniunkturalnego czy też jego faz. Powinno być powiedziane, że w fazie wzrostowej powinna być inna liczba lat niż w przypadku recesji.
Zdaniem Towarzystwa Ekonomistów Polskich zaproponowany trzymiesięczny okres na wybór pomiędzy OFE i ZUS-em jest za krótki. Powinien on wynieść co najmniej 6 miesięcy. Z wyboru powinny też być zwolnione te osoby, które wybrały OFE już w momencie wprowadzania reformy emerytalnej. Mogły pozostać w ZUS-ie a jednak zdecydowały, że chcą uczestniczyć w systemie kapitałowym. Hasło "bezpieczeństwo dzięki różnorodności" powinno być wciąż aktualne - twierdzą ekonomiści. Obawiają się, że rządowe propozycje doprowadzą do całkowitej likwidacji drugiego filaru ubezpieczeń.