- Z uwagi na polaryzację postaw konsumentów trzeba być szczególnie ostrożnym przy wyciąganiu wniosków, czy obecnie Polacy oszczędzają czy może przejadają oszczędności. Część osób, będąca w dostatecznie dobrej sytuacji finansowej, skłania się do oszczędzania w większym stopniu niż dotychczas. Dla innych oszczędzanie jest luksusem, na który aktualnie ich nie stać. Te osoby z miejsca wydałyby dodatkowe środki, żeby pokryć bieżące koszty życia i pozwolić odetchnąć zasobom oszczędności wykorzystywanym do łatania dziur w domowym budżecie - mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego,
Oznaki wspomnianej polaryzacji postaw widać w sondzie. 30 proc. respondentów wygrane pieniądze odłożyłoby w całości, a 40 proc. w całości wydało. Odpowiedzi pośrednie wybierane były stosunkowo rzadko np. podział "pół na pół" wskazało 12 proc. respondentów.
- Podobną polaryzację postaw Polaków zauważyliśmy w ostatniej edycji międzynarodowego badania "Barometr Finansowy ING". Wśród 14 badanych krajów europejskich Polacy wyróżnili się wysokim odsetkiem odpowiedzi zarówno w deklaracjach, że w ciągu ostatniego roku ich oszczędności wzrosły (41 proc., 3. miejsce w rankingu) jak i że spadły (34 proc., 5. miejsce w rankingu). Odsetek odpowiedzi pośrednich, mówiących o utrzymaniu poziomu oszczędności w ubiegłym roku, był w Polsce najniższy z badanych krajów - mówi Ogonek.
Oprócz tego osoby, które przyznały w badaniu, że ich sytuacja finansowa uległa w ostatnich 3 miesiącach poprawie wskazywały częściej niż przed rokiem, że w związku z tą poprawą oszczędzają więcej (73 proc., rok temu 47 proc.), podczas gdy wśród osób, którym sytuacja finansowa się pogorszyła jeszcze częstsze niż przed rokiem było mówienie o skromniejszym oszczędzaniu (83 proc., rok temu 68 proc.).
- Polaryzacja rodzi niebezpieczeństwo błędnej diagnozy sytuacji. Na przykład biorąc pod uwagę wyniki naszej ankiety można stwierdzić, że przeciętny respondent połowę wygranej na loterii by odłożył, a połowę wydał. Podobnie sygnały, które przychodzą z gospodarki, mogą ukrywać przed nami niebezpieczne rozwarstwienie i utrudniać decydentom obranie właściwej polityki. Co zatem należałoby zrobić teraz z wygranym tysiącem złotych? Każdy musi ocenić sam, bo nie warto sugerować się odpowiedzią przeciętnego Jana Kowalskiego - przekonuje ekonomista.