- Przykłady z innych państw pokazują, że nie istnieje jeden uniwersalny sposób radzenia sobie z problemem starzejącego się społeczeństwa. Dodatkowo, wprowadzenie w Polsce rozwiązań emerytalnych stosowanych w innych krajach, może nie przynieść oczekiwanych rezultatów - mówi Renata Onisk, partner w Dziale Rozwiązań Aktuarialnych i Ubezpieczeniowych Deloitte.
Przyczyną jest inna sytuacja ekonomiczna i majątkowa polskich emerytów w porównaniu z ich rówieśnikami z Europy Zachodniej, którzy często posiadają własne – znaczące – oszczędności zgromadzone na czas emerytury, a także inwestycje np. w postaci nieruchomości.
- Te czynniki sprawiają, że emeryci zza granicy nie są uzależnieni wyłącznie od świadczeń emerytalnych, co u nas jest powszechne - mówi Renata Onisk.
Albo wyższy wiek, ale wyższe podatki
Zamiast podniesienia wieku emerytalnego, można byłoby wprowadzić inne rozwiązania i pokryć koszty finansowania godziwych emerytur ze środków uzyskanych ze wzrostu gospodarczego (a co za tym idzie wzrostu wynagrodzeń), podatków osobistych lub VAT. Jednak każde z tych rozwiązań jest bardziej kosztowne niż podniesienie wieku emerytalnego, lub też niemożliwe do realizacji w obecnych warunkach gospodarczych.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeżeli wzorem Francji, chcielibyśmy obniżyć wiek emerytalny o 2 lata. W scenariuszu, który zakładałby finansowanie emerytur z wpływów do budżetu państwa uzyskanych dzięki wzrostowi gospodarczemu, musiałby on utrzymywać się na poziomie co najmniej 10 proc. rocznie. W obliczu globalnego spowolnienia gospodarczego jest to nieosiągalne założenie.