BGŻOptima spodziewa się, że w związku ze spadkiem stóp procentowych i nieuchronną wraz z nim obniżką oprocentowania lokat w skali całego rynku, w 2013 r. wielu klientów może zwrócić się w stronę funduszy inwestycyjnych licząc na atrakcyjne stopy zwrotu. Trend ten najprawdopodobniej będzie dodatkowo wspierać oczekiwane ożywienie na giełdzie.
- Zwrot w kierunku produktów potencjalnie bardziej zyskownych niż lokaty to dobry pomysł. Zanim jednak zdecydujemy się na zakup jednostek warto poświęcić chwilę, aby dobrze i świadomie wybrać fundusz. I nie chodzi tylko o to, w którym towarzystwie funduszy inwestycyjnych ulokujemy środki i na jaki poziom ryzyka się zdecydujemy. Znaczenie ma też kanał dystrybucji, w którym jednostki zostaną kupione. Różni je bowiem jeden istotny element: opłata manipulacyjna, która pobierana jest w chwili nabycia jednostek funduszu. Największe znaczenie ona ma przy funduszach agresywnych (tych inwestujących w akcje spółek), w których może dochodzić nawet do 5 proc. Jednak są dystrybutorzy (najczęściej internetowi), którzy w tym samym funduszu pobierają opłatę dużo niższą, a czasem jest ona nawet zerowa - tłumaczy Michał Banach, ekspert banku BGŻOptima.
Bank przeanalizował wyniki średniej rynkowej dla uniwersalnego funduszu akcji polskich, uwzględniając różną opłatę manipulacyjną. Nabywając jednostki tego funduszu w tradycyjny sposób, np. za pośrednictwem TFI, zapłacić można nawet 5 proc. opłaty manipulacyjnej. Zwykle jest jednak tak, że im większe pieniądze powierzamy towarzystwu, tym opłata niższa. Przy kwocie ponad 10 tys. zł można liczyć, że opłata wyniesie 4 proc., inwestując ponad 100 tys. zł prawdopodobnie zapłacimy 1-2 proc. prowizji. Ale ten sam fundusz u niektórych internetowych dystrybutorów można kupić zupełnie bez opłaty i wcale nie trzeba w niego wkładać kilkuset tys. złotych, minimalna kwota inwestycji to najczęściej kilkaset złotych. Jak taka różnica przy zakupie przekłada się na ostateczny wynik?
Do analizy zostali wzięci dwaj inwestorzy. Obaj dysponują taką samą kwotą 15 tys. zł, ale pierwszy z nich kupi jednostki uczestnictwa tylko za 14 423 zł, bo 577 zł musi przeznaczyć na 4-proc. opłatę manipulacyjną. Drogi może zainwestować całe 15 000 zł, bo znalazł dystrybutora, który opłaty nie pobiera.
- Fundusze akcji to inwestycje długoterminowe, więc do naszej symulacji weźmy pod uwagę czteroletnią stopę przeciętnego uniwersalnego funduszu akcji polskich, która wg danych firmy Analizy Online wynosiła na 30 listopada 2012 r. 46 proc. Inwestor, który po odliczeniu opłaty manipulacyjnej zainwestował 14 423 zł, powinien na koniec tego okresu otrzymać kwotę 21 058 zł. Ale oczywiście musi odliczyć 19-proc. „podatek Belki" (wliczając opłatę manipulacyjną jako koszt uzyskania przychodu). Uwzględniając tą obowiązkową daninę od zysków kapitałowych okaże się, że wypłata po czterech latach wyniesie nie 21 058, a jedynie 19 907 zł. Odnosząc ją do kwoty posiadanej początkowo przez inwestora (15 000 zł) oznacza to, że zarobił on 4 907 zł, czyli jego realna stopa zwrotu wyniosła 32,7 proc. Przypomnijmy, że notowania funduszu wzrosły w tym okresie o 46 proc. Tymczasem inwestor numer dwa, unikając opłaty manipulacyjnej, nabył jednostki funduszu za całe 15 000 zł. Jego wynik po czterech latach oszczędzania to 21 900 zł. Podatku w tym przypadku nie może uniknąć, więc ostatecznie zostanie mu wypłacona kwota 20 589 zł. Oznacza to tym samym zysk w kwocie 5 589 zł i stopę zwrotu równą 37,3 proc. - mówi Michał Banach.