Ubezpieczeni, którzy płacą składki emerytalne do ZUS, będą mieli kwoty zapisane na kontach podniesione o 4,5-5,5 proc. – wynika z naszych wstępnych szacunków. ZUS oficjalnie podaje tę informację na podstawie obwieszczenia resortu pracy pod koniec maja. Dla porównania w 2010 r. było to 3,98 proc.
Oznacza to, że do każdego tysiąca złotych dopisanych zostanie między 45 a 55 zł. Dodatkowe pieniądze będą zapisywane na kontach od czerwca. Są to jednak księgowe podwyżki, bo w rzeczywistości ze składek emerytalnych wpłacanych do ZUS wypłacane są świadczenia obecnym emerytom. Dopiero w przyszłości, gdy osoba przejdzie na emeryturę, zapisy te zostaną zamienione w realne pieniądze.
Ubiegłoroczna waloryzacja, choć zbliżona do wzrostu inflacji - 4,6 proc. (liczonej grudzień do grudnia), jest lepsza niż wynik z inwestycji wypracowany przez fundusze emerytalne. OFE miały bowiem stratę wynoszącą 4,65 proc. (druga roczna strata w historii ich działalności). Wzrost kont w OFE nie zależy jednak od wzrostu płac, ale od sytuacji na rynku kapitałowym. W ubiegłym roku nienajlepszy okazał się III kwartał i miał wpływ na ujemny wynik funduszy w całym roku.
Jak jednak podkreślają eksperci oba konta: w ZUS i OFE miały w założeniu się uzupełniać, a przez to oszczędności emerytalne miały być bardziej bezpieczne. Warto jednak przypomnieć, że do OFE trafia teraz nieduża części pensji pracujących. Rząd zdecydował o obniżeniu składki do funduszy z 7,3 do 2,3 proc. To co nie idzie do tych instytucji trafia do ZUS na nowe subkonto (obecnie 5 proc., a na główne konto w ZUS – 12,22 proc.). Jest ono inaczej waloryzowane niż główne konto. Jego wzrost zależy bowiem od rozwoju polskiej gospodarki.
Generalnie, po decyzji rządu , udział części świadczenia pochodzącej z OFE istotnie zmalał w całej emeryturze z publicznego systemu.