Próbował się skontaktować z LOT-em, dzwonił nawet po nocach czekając ponad godzinę na linii. Nic z tego. – Na maile nikt nie odpisuje tygodniami. Na czacie do obsługi klienta – zero odzewu. Wypełniłem więc online formularz zwrotu biletu, dostałem potwierdzenie przyjęcia i…. zapadła cisza – relacjonuje pan Mateusz. – Ale gdy przyszedł termin lotu otworzyli mi odprawę online, zaprosili na pokład, zaoferowali mailowo zmianę klasy itd. Dostałem nawet maila, że nie pojawiłem się na swój lot więc kasują powrotny. Co mam zrobić skoro niesposób było skontaktować się z linią lotniczą, a całości pieniędzy firma nie oddała? – pyta.
Skontaktowaliśmy się z LOT-em w sprawie pana Mateusza. – Jako jedna z pierwszych linii lotniczych LOT już we wrześniu 2020 roku zniósł opłaty za zmiany w rezerwacjach. To pozwoliło pasażerom dogodnie zarządzać planami podróży w dobie pandemii – podało nam biuro prasowe. W oświadczeniu podkreśliło, że obowiązujące do 31 marca tego roku regulacje zostały przedłużone o kolejne cztery miesiące, czyli do 31 lipca. „Dla biletów nabytych w tym okresie, wybór nowego terminu lub trasy lotu bez dodatkowych opłat za zmianę rezerwacji dostępny był dla całej siatki połączeń krajowych, średniego i dalekiego zasięgu oraz dla wszystkich taryf LOT-u, także najtańszej taryfy SAVER” – tłumaczy LOT. I pisze „W przypadku wyboru nowej daty podróży na tej samej trasie, pasażerowie mogli samodzielnie dokonywać modyfikacji przez stronę LOT.com w zakładce „Zarządzaj rezerwacją”. W przypadku zrezygnowania z przelotu pełną kwotę biletu można było przepisać na voucher. Voucher można wykorzystać przez dwa lata od daty wystawienia, a nowy lot wybrać w ramach całej siatki połączeń LOT-u, dostępnej w ciągu następnych 12 miesięcy”.
Zapewniono nas, że te zasady dotyczyły też naszego Czytelnika. „W czasie zakupu przez pasażera biletu, PLL LOT oferował możliwość zmiany (bez opłat za zmianę) bez możliwości zwrotu biletu, jeśli zaplanowany rejs był potwierdzony i odbywał się zgodnie z harmonogramem” – zapewnia przewoźnik.
PLL LOT przypomina, że „z powodu zawieszenia połączenia WAW – LCY – WAW, w marcu pasażerowi została zaproponowana zmiana lotniska (na Londyn Heathrow) oraz terminu wylotu, na co on się zgodził. Rejsy nie zostały odwołane, a więc pasażer posiadał w bilecie potwierdzone loty. Zgłoszenie zwrotu przez formularz online zostało przyjęte w dniu jego wysłania. Pasażer otrzymał automatyczny mailing o odprawie i kolejne powiadomienia w sprawie lotu, co jednak nie miało wpływu na przeprocesowanie jego rezygnacji, ponieważ w takim przypadku liczy się termin zgłoszenia” – zapewnia przewoźnik i podkreśla, że pieniądze za bilet zostały zwrócone na początku lipca, sześć dni po wpłynięciu anulacji.
Warto sprawdzić: Prawa pasażerów linii lotniczych w obliczu koronawirusa
Ale pan Mateusz dostał niemal 400 zł mniej niż zapłacił.