Powrót do wieku emerytalnego 60/65 lat oznacza dla finansów publicznych dodatkowy koszt nawet 13 mld zł rocznie – wynika z szacunków ZUS. Poza tym spowoduje spadek liczby osób objętych ubezpieczeniami społecznymi, a to z kolei tylko w 2020 r. zmniejszy wpływy składkowe FUS nawet o 15 mld zł. Ekonomiści obawiają się, że budżet może tego nie wytrzymać.
Mimo to rzeczniczka Klubu PiS i przewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Beata Mazurek zapowiada, że Sejm w ciągu dwóch tygodni przegłosuje prezydencki projekt, który zakłada obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. Obecnie trwają prace nad dokumentem w dedykowanej podkomisji nadzwyczajnej.
Mazurek poinformowała, że podczas najbliższego posiedzenia Sejmu, które rozpocznie się w środę, komisja polityki społecznej i rodziny będzie zajmowała się tym, co wypracowała podkomisja. Dodała, że jeśli pojawią się poprawki do projektu, będą one omawiane na następnym posiedzeniu Sejmu za dwa tygodnie i wówczas projekt będzie głosowany na posiedzeniu plenarnym.
– W listopadzie z całą pewnością ten projekt zostanie przegłosowany przez Sejm – podkreśliła.
Rządzący nie zważają na konsekwencje tej zmiany mimo bardzo niepokojących tendencji demograficznych. Według prognoz GUS w 2050 r. długość życia kobiet wynosić będzie 88 lat, a mężczyzn 83 lata. W tym czasie liczba Polaków w wieku poprodukcyjnym zwiększy się z obecnych 7 milionów do 12 milionów. Tę armię będzie musiała utrzymywać kurcząca się z kolei liczba pracujących. Dziś jednego emeryta utrzymuje około 3,5 pracownika. W 2050 roku wskaźnik ma spaść do poziomu 1,9.