Wiceszef KE: Nie obniżajcie wieku emerytalnego

Ważne jest, żeby budować na tych zdrowych fundamentach, a nie cofać się - mówi Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

Aktualizacja: 11.12.2015 05:47 Publikacja: 10.12.2015 20:00

Wiceszef KE: Nie obniżajcie wieku emerytalnego

Foto: Jakub Ostałowski

Rz: Pół roku temu Komisja Europejska zakończyła procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski. Teraz jednak rząd zapowiedział podwyższenie deficytu. Był pan w Polsce w ostatnich dniach, rozmawiał z ministrem finansów i wicepremierem. Co pan usłyszał i co pan im powiedział?

Valdis Dombrovskis: Nasza rada dla rządu jest taka, żeby utrzymał deficyt poniżej 3 procent PKB. Bo nie byłby to dobry sygnał dla rynków, gdyby wkrótce po zakończeniu procedury nadmiernego deficytu Polska została z powrotem nią objęta. Przecież macie dobrą sytuację gospodarczą, przewidujemy wzrost na poziomie 3,5 proc. w tym i w przyszłym roku. Od wicepremiera Morawieckiego i ministra Szałamachy dostałem jasny sygnał, że mimo zwiększenia wydatków polski rząd chce utrzymać deficyt poniżej 3 proc. PKB. Trzeba się oczywiście głębiej zastanowić, jak ma to być osiągnięte. Obecnie rząd zakłada, że stałoby się tak dzięki znaczącej poprawie ściągalności podatków. Oczywiście co do zasady jest to pozytywny kierunek i podoba nam się działanie w tej dziedzinie. Ale jeśli chodzi o ściągalność podatków, to Komisja tradycyjnie jest bardziej konserwatywna, jeśli chodzi o możliwe do uzyskania dochody. A więc nie wystarczy powiedzieć, że będziemy lepiej ściągać podatki. Potrzebna jest lista bardzo szczegółowych instrumentów, które mają poprawić sytuację, i wyliczeń pokazujących, o ile wzrośnie ściągalność podatków. A jeszcze lepiej, gdybyśmy zobaczyli już konkretne działania.

Usłyszał pan konkretne pomysły na poprawienie ściągalności VAT? Bo to jest główny problem.

Tak, niektóre z nich, jak nowy system informatyczny czy centralna baza podatników, są bardzo dobre. Ale ich realizacja wymaga czasu. Dlatego czekamy na konkrety od rządu. Rzeczywiście Polska ma problem z VAT, w dorocznym semestrze europejskim ta kwestia jest wymieniona jako jeden z systemowych problemów do naprawy. W naszych rekomendacjach wskazujemy na konieczność ograniczenia rozbudowanego systemu ulg VAT i obniżonych stawek i sprawdzenia, czy wszystkie są potrzebne. Rezygnacja z części z nich mogłaby przecież przynieść dodatkowe dochody budżetowi.

W innych krajach też są obniżone stawki VAT na wybrane produkty i usługi. Czym Polska się różni?

Polska należy do krajów o największej liczbie takich stawek i powinna przemyśleć swój system.

Powiedział pan, że zarówno wicepremier, jak i minister finansów zapewniali o swojej intencji utrzymania deficytu poniżej 3 proc. PKB. Zobaczymy, czy to się uda. Ale nawet jeśli, to charakterystyczne jest, że rząd mówi o celu mało ambitnym. Przecież Komisja Europejska zaleca równoważenie budżetu w średnim terminie, szczególnie w kraju o niezłym wzroście gospodarczym, jak Polska.

Dokładnie. Polska wyszła już z części naprawczej paktu stabilizacji i wzrostu i jest teraz w jego części prewencyjnej. A więc jej celem nie jest utrzymanie deficytu trochę poniżej 3 proc. PKB, bo to już osiągnęła. Pakt przewiduje w tym wypadku konieczność osiągnięcia celu średnioterminowego, jakim dla Polski jest deficyt strukturalny (hipotetyczne saldo budżetowe oczyszczone z cyklicznych wahań gospodarki – red.) na poziomie 1 proc. PKB.

Może pan przypomnieć, ile wynosi on teraz?

Na ten rok jesienne prognozy gospodarcze mówią o 3 proc., a w 2016 r. o 2,6 proc. Jest więc wiele do zrobienia. Od Polski oczekujemy zatem co do zasady osiągnięcia tego celu średnioterminowego. Ale wobec sygnałów, które płyną z Warszawy, musiałem przypomnieć także o konieczności utrzymania deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB.

Wspomniał pan o rekomendacjach dotyczących VAT. W Semestrze Europejskim są też inne rekomendacje dla Polski, np. konieczność zlikwidowania odrębnych zasad emerytalnych dla górników i rolników, co zresztą Komisja postuluje od wielu lat. Czy usłyszał pan coś na ten temat w Polsce?

Rozmawialiśmy o tegorocznych czterech rekomendacjach dla Polski. O jednej właśnie powiedziałem, dotyczy ona kwestii budżetowych i podatkowych. Poza tym Polska musi stworzyć niezależną radę budżetową. Kolejna rekomendacja faktycznie dotyczy emerytur, chodzi o stopniowe przybliżanie specjalnych systemów emerytalnych do systemu głównego. Rozumiem, że to bardzo wrażliwa sprawa, do tej pory nie było żadnego postępu. Ale teraz pojawia się dodatkowo sprawa obniżenia wieku emerytalnego. Będziemy nalegali, żeby rząd nie wycofywał się z wcześniejszej decyzji o jego podniesieniu. Jeśli to zrobi, to negatywnie wpłynie na stabilność systemu emerytalnego, wysokość świadczeń i podaż siły roboczej na rynku. Czyli z różnych powodów to zły pomysł.

Ale pewnie pan usłyszał, że będzie on realizowany.

Tak, i dlatego dodatkowo apelujemy, żeby rząd tego nie robił.

Kolejna wasza rekomendacja mówi o konieczności ograniczenia zakresu stosowania umów czasowych. Obecnie to 27 proc. wszystkich kontraktów, co jest najwyższym wskaźnikiem w UE.

Nie chcemy, żeby Polska aż w takim stopniu wykorzystywała kontrakty czasowe. Oczywiście one mogą zapewnić konieczną elastyczność na rynku pracy, szczególnie w czasach kryzysu. Ale w przypadku Polski jest ich zbyt wiele i często są nadużywane, czyli stosowane w miejscach i na stanowiskach, gdzie powinny obowiązywać kontrakty stałe. Zresztą podobne rekomendacje kierujemy też do innych krajów. Zalecamy unikanie segmentacji rynku pracy, która prowadzi do bardzo dużej ochrony pracy niektórych i bardzo wysokiej niepewności dla innych. Krajom południa Europy zalecamy zwiększenie elastyczności, w przypadku Polski jej zmniejszenie. Za każdym razem celem jest unikanie segmentacji rynku.

Czy macie konkretne zalecenie? Skoro teraz wskaźnik umów czasowych w Polsce wynosi 27 proc., to jaki powinien być docelowy?

Z zasady staramy się nie być zbyt szczegółowi i nie narzucać zbyt wiele w naszych rekomendacjach. Mówimy o problemie, ale to od państwa członkowskiego zależy, jakimi metodami chce osiągnąć dany cel.

Wrócił pan z Polski zaniepokojony zapowiedziami gospodarczymi nowego rządu?

Polska gospodarka jest w dobrym stanie, tempo wzrostu jest znacząco wyższe od średniej europejskiej, bezrobocie jest na historycznie niskim poziomie, procedura nadmiernego deficytu została zakończona. Teraz więc ważne jest, żeby budować na tych zdrowych fundamentach, a nie cofać się. Ustaliliśmy bliską współpracę i kontakty dotyczące również przygotowań budżetu na 2016 roku. Mam nadzieję, że Polska utrzyma prezentowaną wcześniej ścieżkę budżetową.

A zapytał pan swoich polskich rozmówców o plany dołączenia do strefy euro?

Nie rozmawialiśmy o tym, bo wiem, że nie ma tego w agendzie rządu.

Ale zalecałby pan szybkie przystąpienie do euro?

Polska, jak inne kraje, które weszły do UE od 2004 roku, jest zobowiązana do przyjęcia euro w momencie wypełnienia kryteriów z Maastricht. Ale wiemy, że w traktacie akcesyjnym nie ma żadnych szczegółowych terminów czy metod wymuszenia realizacji tego zobowiązania. Dla Polski pytaniem jest, czy dołączyć do ESM, żeby ograniczyć wahania złotego w stosunku do euro i ograniczyć możliwość stosowania istotnego instrumentu polityki pieniężnej, jakim jest kurs walutowy. Oczywiście dla Łotwy i pozostałych krajów bałtyckich decyzja była duża prostsza, bo lokalne waluty był sztywno powiązane z euro. Ale tak czy inaczej w pewnym momencie przystąpienie do euro będzie korzystne i dla Polski, i dla strefy euro.

CV

Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. euro i dialogu społecznego. Jest Łotyszem, ma 44 lata. Z wykształcenia fizyk i ekonomista. Był deputowanym w parlamencie łotewskim z ramienia centroprawicowej partii Nowa Era (obecnie Jedność), a także w Parlamencie Europejskim. Sprawował funkcję ministra finansów, a następnie premiera Łotwy w latach 2009–2014. Wyprowadził swój kraj z głębokiego kryzysu gospodarczego. Podał się do dymisji, biorąc polityczną odpowiedzialność za katastrofę budowlaną, w której zginęły 54 osoby.

Rz: Pół roku temu Komisja Europejska zakończyła procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski. Teraz jednak rząd zapowiedział podwyższenie deficytu. Był pan w Polsce w ostatnich dniach, rozmawiał z ministrem finansów i wicepremierem. Co pan usłyszał i co pan im powiedział?

Valdis Dombrovskis: Nasza rada dla rządu jest taka, żeby utrzymał deficyt poniżej 3 procent PKB. Bo nie byłby to dobry sygnał dla rynków, gdyby wkrótce po zakończeniu procedury nadmiernego deficytu Polska została z powrotem nią objęta. Przecież macie dobrą sytuację gospodarczą, przewidujemy wzrost na poziomie 3,5 proc. w tym i w przyszłym roku. Od wicepremiera Morawieckiego i ministra Szałamachy dostałem jasny sygnał, że mimo zwiększenia wydatków polski rząd chce utrzymać deficyt poniżej 3 proc. PKB. Trzeba się oczywiście głębiej zastanowić, jak ma to być osiągnięte. Obecnie rząd zakłada, że stałoby się tak dzięki znaczącej poprawie ściągalności podatków. Oczywiście co do zasady jest to pozytywny kierunek i podoba nam się działanie w tej dziedzinie. Ale jeśli chodzi o ściągalność podatków, to Komisja tradycyjnie jest bardziej konserwatywna, jeśli chodzi o możliwe do uzyskania dochody. A więc nie wystarczy powiedzieć, że będziemy lepiej ściągać podatki. Potrzebna jest lista bardzo szczegółowych instrumentów, które mają poprawić sytuację, i wyliczeń pokazujących, o ile wzrośnie ściągalność podatków. A jeszcze lepiej, gdybyśmy zobaczyli już konkretne działania.

Pozostało 81% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami