Wielkość gromadzonych oszczędności przeznaczanych na prywatny kapitał emerytalny ma bezpośrednie przełożenie na wysokość możliwej przyszłej emerytury.
Jeżeli chodzi o dochody to płace w Polsce rosną w tempie około 3 procent rocznie w ostatnich dwóch latach, a na rok 2015 ten wzrost jest szacowany także na podobnym poziomie. W związku z tym, że inflacja przeradza się w deflacje, nominalny wzrost wynagrodzeń jest zbliżony do wzrostu realnego, a więc siła nabywcza dochodu rośnie. Oczywiście wskaźnik wzrostu cen bazuje na standardowym koszyku dóbr i usług i dla każdego jest nieco inny, ale trend spadkowy cen stał się faktem. Dodatkowo zapowiada nam się eksport deflacji z Chin. Powodem jest to, że obniżony popyt konsumencki zmusza chińskich eksporterów do masowego obniżania cen swoich towarów, którzy w ten sposób próbują ratować wzrost gospodarczy w swoim kraju. Kolejnym elementem jest spadek cen ropy naftowej, który znacząco zmniejsza presję inflacyjną. Według szacunków stały spadek cen ropy o 10 USD powoduje, że globalna gospodarka rośnie o dodatkowe 0.2 proc..
Widmo deflacji zawisło także nad całą Unią Europejską, co może spowodować znaczny spadek konsumpcji, gdyż racjonalny konsument w takiej sytuacji powinien odłożyć zakupy na później w oczekiwaniu na przyszłą obniżkę cen. Oczywiście sytuacja, w której ceny spadają, a płace rosną jest bardzo negatywne dla gospodarki, bo w konsekwencji spada rentowność przedsiębiorstw, gdyż udział kosztów pracy wzrasta.
Jednak w takich okolicznościach należy się zastanowić, czy nie lepiej obecnie większą część swoich miesięcznych dochodów przeznaczyć na oszczędzanie. Według ostatniego Raportu Banku Światowego przeciętny Polak powinien odkładać dodatkowo 10 proc. swoich dochodów więcej niż czyni to teraz, aby zapewnić sobie emeryturę zbliżona do obecnie wypłacanych. Więc 3-4 proc. dochodów można odkładać już teraz bez wpływu na poziom konsumpcji. Być może jest to też dobry moment do przejrzenia domowego budżetu, być może są w nim zbędne wydatki, które łatwo zamienić na oszczędności. Niestety jednym z czynników, który spowodował obecny kryzys zadłużenia była nieracjonalna konsumpcja na kredyt, zarówno przez konsumentów indywidualnych jak i rządy centralne. Systematyczne oszczędzanie to także dobre postanowienie noworoczne. Poziom oszczędności w Polsce jest nadal za niski i jest obecnie poniżej takich krajów jak Portugalia, Hiszpania, czy Grecja, kiedy były one na podobnym poziomie rozwoju gospodarczego jak my dzisiaj. Bez nawyku oszczędzania nie uda się zgromadzić odpowiedniego kapitału, dzięki któremu będzie można zabezpieczyć sobie prywatną emeryturę.
Pojawia się także pytanie, czy oszczędzanie kiedy są niskie stopy procentowe ma sens. W Polsce tak, bo przy średniorocznej inflacji bliskiej zeru oprocentowanie depozytów na poziomie 3.5 proc. zapewnia realne zachowanie wartości majątku i generuje dodatkowy dochód. Natomiast w okresie kiedy gospodarki światowe wyjdą z obecnej stagnacji i rozpocznie się etap wzrostu, wówczas tak zgromadzony kapitał będzie można przesunąć w większym stopniu na rynki akcji, gdzie oszczędności powinny w szybszym tempie zyskiwać na wartości. Obecnie wyceny akcji są powyżej prognozowanych wycen fundamentalnych, więc zbyt duża ekspozycja na rynki akcji w przypadku gwałtownej obniżki ich kursów, mogłaby pozbawić nas znaczącej części kapitału.