Czy we współczesnej zjednoczonej Europie jest miejsce na tajne umowy fiskalne rządów z firmami i na raje podatkowe, które de facto pasożytują na gospodarkach innych krajów?
Symptomatyczny jest już sam fakt, że umowy są tajne, co chyba pokazuje stosunek władz samego Luksemburga do takiego rozwiązania. Oczywiście z formalnego punktu widzenia kraje UE mogą w zakresie podatków dochodowych stosować rozwiązania przyciągające do inwestowania, jednak z ujawnionych szczegółów wynika wyraźnie, że „inwestowanie" miało charakter pozorny, zaś spółki tworzone przez międzynarodowych gigantów w Luksemburgu służyły jedynie do transferowania dochodów z krajów, w których obowiązują stosunkowo wysokie stawki podatkowe, do kraju, który za proporcjonalnie niewielkie korzyści fiskalne, dawał alibi gospodarczym gigantom.
Czy Unia powinna takie furtki ucieczki przed krajowymi fiskusami pozamykać?
Praktyki stosowane przez Luksemburg są zaprzeczeniem idei Unii Europejskiej. Tu nawet trudno mówić o furtkach, bo osobiście jestem przekonany, że funkcjonowanie „spółek-podatników" w Luksemburgu opierało się na pewnej fikcji. Oczywiście do czasu, gdy nie stworzony zostanie wspólny system fiskalny na potrzeby uniwersalnej waluty, Unia nie będzie zabraniać stosowania pewnych preferencji, szczególnie w systemie podatków dochodowych. Zwykle jednak służą one tworzeniu miejsc pracy i budowie prawdziwych fabryk. Teraz widać, że nie tylko podatek VAT trzeba zharmonizować, choć na dłuższą metę to zapewne nie pomoże.
Czy kraje takie jak Polska, Francja czy Hiszpania, które są de facto benefaktorami rajów powinny zawiązać jakąś wspólną koalicję w celu uszczelnienia systemu? Czy takie uszczelnienie jest w ogóle wykonalne?