Pracownicze programy wciąż niedoceniane

Niezbyt popularne, a bardzo pożyteczne pracownicze programy emerytalne nadal nie mogą rozwinąć skrzydeł.

Publikacja: 07.10.2014 17:38

Pracownicze programy wciąż niedoceniane

Foto: Fotorzepa, Mateusz Pawlak matp Mateusz Pawlak Mateusz Pawlak

15 latach od wprowadzenia rozwiązań prawnych umożliwiających zakładanie PPE, rynek ten wciąż jest wciąż niewielki. Na koniec września liczba funkcjonujących programów wynosi 1061. Rynek PPE rozwija się dosyć powolnie ale konsekwentnie. Corocznie około 30 kolejnych Pracodawców decyduje się na utworzenie PPE. W PPE uczestniczy 375 tys. osób, co stanowi zaledwie 2,39 proc. ogółu liczby osób pracujących.

- Sama liczba programów nie jest adekwatnym wskaźnikiem do oceny rozwoju rynku PPE, osobiście przyjrzałbym się liczbie osób uczestniczących w PPE. W ciągu ostatnich lat obserwujemy wzrost liczby uczestników PPE, ale wciąż nie jest to zadowalający poziom - mówi Tomasz Fronczak dyrektor Biura Produktów Emerytalno-Oszczędnościowych w TFI PZU.

- Powyższe dane są mało optymistyczne i daleko nam jeszcze do poziomów powszechności pracowniczych programów emerytalnych występujących w krajach europejskich czy w Ameryce Płn albo Australii - dodaje.

Jednakże nie jest to jedynie wina przyjętych rozwiązań systemowych, obowiązujących przepisów, jaki sytuacji ekonomicznej naszych pracodawców, ale w znaczącym stopniu jest to kwestia świadomości naszego społeczeństwa oraz brak wiedzy o potrzebie samodzielnego, systematycznego oszczędzania na prywatną emeryturę.

Jak zauważa Tomasz Fronczak od pokoleń przyzwyczajeni byliśmy do faktu, iż państwo po latach trudu pracy i budowania ogólnokrajowego bytu zapewni nam godziwe świadczenie po zakończeniu pracy zawodowej w postaci emerytury wypłacanej z ZUS.

- Niestety rzeczywistość się zmieniła, i to już z 25 lat temu. W między czasie zmienił się system emerytalny, znacznie pogorszyła się sytuacja demograficzna niekorzystnie wpływająca na przyszłe zobowiązania ZUS, dlatego też czas najwyższy uświadomić sobie tą smutna prawdę, że niestety musimy sami zadbać o nasze zabezpieczenie emerytalne, bo być może państwo zapewni nam jedynie minimum poziomu egzystencji, a może nawet i na to nie starczyć - alarmuje ekspert.

Jego zdaniem w obecnej sytuacji państwo powinno przede wszystkim zająć się edukacją społeczeństwa i nauczyć ludzi „po co" i „jak" systematycznie oszczędzać. Na to potrzeba czasu i środków oraz systemowego programu zaczynając od edukacji już w szkołach podstawowych i rozszerzając wiedzę w tym zakresie wraz z wiekiem.

- Ludziom trzeba uświadomić, że systematycznie oszczędzanie nawet niewielkich kwot, zaczynając od 30-50 zł miesięcznie w wieku 20 lat w dłuższym okresie umożliwi nam zbudować godziwy kapitał, który zabezpieczy naszą przyszłość. Do tego powoli zacznie nam się nakładać kumulowanie kapitału przez kolejne pokolenia, czego nie mieliśmy jeszcze okazji doświadczyć ze względu chociażby na historię naszego kraju - podkreśla Fronczak.

Przy wszystkich zmianach światopoglądowych, akcji edukacyjnej mającej na celu zmianę podejścia z biernego oczekiwania na świadczenia emerytalne na aktywne systematyczne oszczędzanie, należy podjąć działania mające na celu stworzenie prostego i przejrzystego systemu regulacji, które by jasno określały możliwości i zasady oszczędzania zarówno dla przeciętnego Kowalskiego jak i dla przedsiębiorcy chcącego sfinansować takie oszczędzanie swoim pracownikom.

- Państwo w celu rozwoju programów emerytalnych przede wszystkim powinno rozpocząć akcje edukacyjna naszego społeczeństwa oraz promować idee tworzenia PPE przez pracodawców.

Zachęt do tworzenia PPE przez pracodawców już kilka mamy, ulga w ZUS od wpłacanych składek, które są kosztami uzyskania przychodów dla przedsiębiorstwa. Elastyczne warunki zawieszenia czy obniżenia wysokości składek odprowadzanych do programów, szerokie możliwości inwestycyjne dla pracowników.

- Oczywiście można byłoby się pokusić o kilka zmian, żeby jeszcze bardziej zliberalizować przepisy i dać większe możliwości w zakresie kształtowanie np. warunków uczestnictwa czy warunków finansowania takich programów, jak również dodatkowych zachęt podatkowych dla uczestników w zakresie składek dodatkowych, tak jak mamy to uregulowane w przypadku IKZE - uważa ekspert TFI PZU.

- Zapewne wpłynęło by to na wzrost liczby osób wpłacających składki dodatkowe w ramach PPE, w szczególności, iż programy emerytalne są najtańszą formą oszczędzania na emeryturę - uważa.

- Ale za nim to wszystko zaczniemy usiłować zmienić, już od dziś musimy zająć się edukacją emerytalną naszego społeczeństwa w zakresie podnoszenia świadomości potrzeby oszczędzania na emeryturę, co również będzie miało przełożenie na rozwój rynku programów emerytalnych. Świadomy pracownik w dużym stopniu może mieć przełożenie na pracodawcę w zakresie budowanie pakietu świadczeń socjalnych, bo nie zawsze bilety do kina czy karnet na siłownię musi być najlepszym rozwiązaniem - dodaje Tomasz Fronczak.

15 latach od wprowadzenia rozwiązań prawnych umożliwiających zakładanie PPE, rynek ten wciąż jest wciąż niewielki. Na koniec września liczba funkcjonujących programów wynosi 1061. Rynek PPE rozwija się dosyć powolnie ale konsekwentnie. Corocznie około 30 kolejnych Pracodawców decyduje się na utworzenie PPE. W PPE uczestniczy 375 tys. osób, co stanowi zaledwie 2,39 proc. ogółu liczby osób pracujących.

- Sama liczba programów nie jest adekwatnym wskaźnikiem do oceny rozwoju rynku PPE, osobiście przyjrzałbym się liczbie osób uczestniczących w PPE. W ciągu ostatnich lat obserwujemy wzrost liczby uczestników PPE, ale wciąż nie jest to zadowalający poziom - mówi Tomasz Fronczak dyrektor Biura Produktów Emerytalno-Oszczędnościowych w TFI PZU.

Pozostało 84% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami