Komisja Nadzoru Finansowego uważa, że po to, by rozwijał się rynek dobrowolnych oszczędności emerytalnych potrzebne są silniejsze bodźce, w tym zachęty fiskalne.
KNF taką opinię przedstawił w raporcie na temat pracowniczych programów emerytalnych w 2013 roku. Opracowanie ukazało się już po wprowadzeniu ostatnich zmian w III filarze emerytalnym ( zmianie sposobu opodatkowania wkładów zebranych w ramach Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego).
- Wciąż popularne są dwa przeświadczenia. Pierwsze, że państwo się zaopiekuje człowiekiem w potrzebie (na starość w chorobie, po wypadku). I drugie, iż nie warto oszczędzać 100 i mniej złotych miesięcznie, a wiele osób na więcej nie stać – uważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE SA. I dodaje: - Faktycznie w przypadku 100 zł oszczędności pobrane 5 – 10 złotych za obsługę, może sprawiać oszczędzającemu przykrość. Wiele osób mówi sobie będę sam oszczędzał, ale potem o tym zapomina.
Czy istnieją sposoby by zachęcić do systematycznego oszczędzania? Sami musimy się do tego przekonać. Najprościej jest wytłumaczyć sobie po co zbieramy pieniądze i raczej powinien być to konkretny cel ( czy przeznaczenie) niż ogólna idea „na starość", „na emeryturę".
Nasze kieszonkowe
Piotr Soroczyński szacuje, że z 50 zł miesięcznie ( a jest to choćby równowartość jednego niewypitego piwa w dni powszechne, albo małej kawy, czy ciastka) po czterdziestu latach zamienia się w 24 000 kapitału plus pewnie drugie tyle w realnych odsetkach (tylko takich ponad inflację). - Owe 48 000 można zamienić przechodząc na emeryturę na dożywotnie świadczenie miesięczne w wysokości 250 – 300 złotych. – ekonomista zwraca uwagę, że nie jest to oszałamiająca kwota, ale taka, która pozwoli na jedną małą przyjemność (choćby kawę + ciastko) codziennie.