Mówimy tutaj o majątkach rodzinnych liczonych w milionach, dziesiątkach i setkach milionów dolarów.
Warto mieć te dane w zakamarkach umysłu będąc polskim posiadaczem oszczędności. Ostatnie informacje dotyczące planowanych wydatków budżetowych do ZUS w 2015 roku nie są niczym nowym, ale warto obserwować, w jakim kierunku idzie ten proces i czy na pewno to nie dotyczy nawet tych, którzy liczą tylko na swoje środki, a nie na emerytury. Dotacja do ZUS ma wynieść 42 mld zł. To prawie cały deficyt budżetowy planowany na 2015 rok. Do tego dochodzi pożyczka 5,5 mld zł. To wszystko w sytuacji gdy mamy wyż demograficzny teoretycznie na rynku pracy i wciąż jeszcze nie rozdymany odsetek społeczeństwa, które pobiera emeryturę. Czyli wciąż relatywnie dużo jest tych, którzy pracują, a mniej tych, którzy czerpią ze składek pracujących (czyli emerytur). To jak to będzie wyglądało z roku na rok, kiedy te proporcje będą coraz mniej korzystne?
Nałóżmy na to sytuację na świecie, gdzie zadłużenie rządów krajów rozwiniętych na świecie w stosunku do PKB jest na poziomie stanu po II Wojnie Światowej. Do tej pory w mierzalnej finansowej historii świata były trzy szczyty tego relatywnego zadłużenia. Pierwszy to wielki kryzys, drugi zaraz po II Wojnie Światowej i trzeci teraz. Do tego dochodzi zadłużenie przeciętnego Kowalskiego, które po pierwsze jest bolesne dla jego budżetu, a po drugie Kowalski ma doświadczenie kryzysowe i jest ostrożniejszy. Trudno w takiej sytuacji o to aby zaciągał dalsze kredyty, szczególnie na konsumpcję, w takiej wielkości jak przed kryzysem. To oznacza, że ciężko jest ruszyć gospodarki dając im proste paliwo jakim jest kredyt. Widać to po desperackich działaniach banków centralnych, szczególnie w Europie i Japonii, gdzie dotychczasowe zachęty monetarne do zaciągania kredytów i rozruszania gospodarek dają skutki dalekie od oczekiwanych. W głowach ludzi jest niepokój i nawet gdyby stopy procentowe był zerowe to i tak nie wiemy czy przyniesie to skutek. Zatem zadłużenie jest czymś co poważnie blokuje rozwój.
W jaki sposób można zredukować jego wielkość relatywnie do posiadanego majątku (np. PKB)? Albo poprzez wzrost gospodarczy albo poprzez dewaluację długu. Na razie realizowany jest wariant drugi. Jak można zdewaluować dług? Jednym ze sposobów jest jego częściowa niespłacalność (co w praktyce oznacza bankructwo) albo brutalna, jednostronna, albo w wyniku porozumień. Drugi, bardziej delikatnym choć finansowo tożsamym jest inflacja, najlepiej nieoczekiwana, dość wysoka ale nie przeradzająca się w hiperinflację. Myślę, że banki centralne krajów zachodnich i rządy marzą o scenariuszu aby przez kilka lat inflacja była relatywnie wysoka (ale nie wymykająca się spod kontroli), może 2-4 proc., stopy procentowe nisko i brak niezadowolenia społecznego. Pozwoliłoby to na znaczną, realną redukcję zadłużenia.
Tylko jak w tym scenariusz ma wyglądać sytuacja kogoś, kto albo oszczędza na emeryturę, albo ma już majątek, który chciałby aby służył mu przez dziesiątki lat? Wygląda tak, że wszystko to co działa na korzyść dłużników działa na niekorzyść posiadacza kapitału. A to mocniejsi gracze są po tej drugiej stronie barykady (rządy i wraz z nimi banki centralne). To oznacza, że proste metody oszczędzania lub przechowania majątku nie zadziałają. A szczególnie te metody, które są oparte na rynku finansowym.