Od momentu wprowadzenia reformy emerytalnej w 2002 roku Rosja systematycznie się z niej wycofuje. Reforma zakładała, że każdy zbiera na własną emeryturę. 6 proc. wynagrodzenia miało trafiać na indywidualne konta emerytalne a 16 proc. do systemu repartycyjnego obsługiwanego przez Państwowy Fundusz Emerytalny. W ubiegłym roku 6 proc. składki stały się dobrowolnymi i jeżeli ktoś nie chce z nich korzystać wpłaca całe 22 proc. do funduszu państwowego. Jednak nawet ci, którzy pozostali w prywatnych funduszach już w 2014 nie mogli wpłacać do nich pieniędzy z powodu zamrożenia środków i ich transferu do państwowej skarbonki. Potencjalnie w 2015 roku sytuacja nie wróci do stanu wyjściowego.
Zamrożenie środków na kolejny rok został potwierdzony przez ministra pracy Maxima Topilina w komentarzach na stronie ministerstwa. Wg niego II filar jest nieefektywny i nieskuteczny, a korzystają na nim jedynie instytucje odpowiedzialne za zarządzanie. Od razu spotkało się to z krytyką ze strony części urzędników i analityków wg, których taki ruch zaszkodzi branży emerytalnej i rynkom finansowym. Decyzja została podjęta po omówieniu budżetu przez ministrów. Toplin powiedział, że wszystkie obowiązkowe składki będą przeznaczone na wypłatę emerytur w 2015 roku, łącznie z funduszami przeznaczonymi do prywatnego zarządzania.
Po zamrożeniu składek do prywatnych funduszy emerytalnych w tym roku do państwowej kasy zostało przekierowane 243 mld rubli (7 mld dolarów). Anonimowe rządowe źródła podają, że prezydent Władimir Putin i premier Dmitrij Miedwiediew już zgodzili się na przedłużenie zamrożenia pomimo sprzeciwu ministra finansów i innych decydentów gospodarczych. Zapewni to budżetowi 300 mld rubli w przyszłym roku. W 2013 roku prezydent obiecywał, że przywróci normalny przepływ pieniędzy do funduszy jak tylko system zostanie zreorganizowany w celu zwiększenia przejrzystości i wzmocnienia zabezpieczeń.
Przekierowanie funduszy pomoże obecnym niedoborom budżetu, ale zwiększy długoterminowe obciążenia państwa w miarę starzenia się populacji.
-Takie działanie narusza „umowę społeczną" pomiędzy państwem a społeczeństwem, która miała na celu osiągnięcie długoterminowych prywatnych oszczędności – mówi jeden z analityków rosyjskiego Alfa Bank.