Od początku roku WIG20 praktycznie nie zmienił wartości. W tym czasie amerykański indeks S&P 500 zwyżkował o 6 proc., natomiast obejmujący akcje ze wszystkich rynków wschodzących indeks MSCI Emerging Markets zyskał ponad 4 proc., podobnie jak paneuropejski indeks Stoxx 600. Jednym z głównych powodów słabości naszego parkietu wydaje się demontaż systemu funduszy emerytalnych. Z naszych szacunków wynika, że OFE od początku roku pozbyły się akcji polskich spółek o wartości ok. 3 mld zł. To wprawdzie niewielka część ich aktywów (na koniec maja sięgały 153 mld zł) i zaledwie ułamek wartości wszystkich akcji notowanych na GPW (ok. 900 mld zł). Niepewność co do roli, jaką będą w przyszłości odgrywały OFE, wpływa na decyzje inwestycyjne innych uczestników rynku.
W Warszawie ?kiepskie półrocze
– Zamieszanie wokół OFE bardzo przyczyniło się do tego, że pierwsze półrocze było kiepskie dla polskiej giełdy. Część inwestorów zagranicznych omijała z tego powodu polski rynek, a OFE nie kupowały polskich akcji, skupiając się bardziej na dywersyfikacji swoich inwestycji – wskazuje w rozmowie z „Rz" Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
Cenna płynność
Różnice między koniunkturą na polskiej giełdzie i na rynkach zagranicznych są większe, gdy wziąć pod uwagę notowania małych i średnich spółek. Obejmujące je WIG250 i WIG50 od początku roku straciły odpowiednio 10 i 4 proc.
– OFE, nawet jeśli ogólnie nie odchudziły mocno swoich portfeli akcyjnych, wykazywały w ostatnich miesiącach preferencje wobec płynnych spółek, w szczególności zagranicznych – tłumaczy „Rz" Szymon Ożóg, dyrektor Biura Maklerskiego Espirito Santo Investment Bank.
Czynników uzasadniających słabą koniunkturę na GPW jest oczywiście więcej. W ub.r. WIG20 zniżkował w tandemie z MSCI EM, co analitycy wiązali z działaniami Rezerwy Federalnej, która szykowała się do wygaszania programu QE (skup aktywów za wykreowane pieniądze). W tym roku jednak rynki wschodzące wróciły do łask inwestorów.