Od początku kwietnia do końca lipca każdy członek otwartego funduszu emerytalnego może zdecydować, gdzie będzie płynąć część jego składki emerytalnej. Decyzja dotyczy jednej siódmej pieniędzy odprowadzanych na obowiązkowe ubezpieczenie emerytalne (2,92 proc. naszej pensji). Na razie do 17 czerwca na pozostanie w OFE zdecydowało się 266 tys. osób, czyli nieco ponad 1,5 proc. obecnych członków funduszy. Bardzo trudno dziś oszacować, jak te decyzje wpłyną na wysokość przyszłych świadczeń. Jedno jest pewne – bez względu na to, jakiego wyboru dokonamy w najbliższym czasie, i tak w przyszłości nasza emerytura z państwowego systemu będzie niższa niż świadczenia obecnych emerytów.
Nędzne świadczenia
W trakcie dyskusji, jaka toczyła się przed zmianami w systemie emerytalnym, bardzo dużo mówiło się o stopach zastąpienia, a więc stosunku ostatniej pensji do emerytury otrzymanej po zakończeniu aktywności zawodowej.
– Według szacunkowych wyliczeń KNF w 2046 roku stopa zastąpienia wyniesie zaledwie 47,5 proc., a pesymistyczne prognozy wskazują, że będzie to jedynie 30 proc. – mówi Krzysztof Kujawski, ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego.
Oznacza to, że przechodząc na emeryturę, będziemy otrzymywać niecałą połowę dotychczasowego wynagrodzenia.
– Tak nagły spadek dochodów może bardzo niekorzystnie odbić się na sytuacji finansowej wielu gospodarstw domowych – ostrzega Krzysztof Kujawski.