Minister Shinzo Abe ma zamiar poszerzyć radę Rządowego Emerytalnego Funduszu Inwestycyjnego (Government Pension Investment Fund) o ludzi, którzy zajmą się inwestowaniem w bardziej wydajne aktywa niż japońskie obligacje rządowe. Urzędnicy rozważają propozycję wprowadzenia kilku profesjonalnych doradców do komisji, którzy pomogą zreformować fundusz dysponujący 1,26 bilionami dolarów. Takie sumy mogą wywierać wpływy na rynki i umożliwić politykę stymulowania wzrostu. Mówimy tutaj o kwotach rzędu PKB Meksyku, czy niemal 2,5 krotnym PKB Polski.
Ulepszona komisja GIPF miałaby dostać szersze uprawnienia, przez co decydowałaby ostatecznie, w jaki sposób fundusz inwestuje pieniądze. Tak twierdzą osoby bezpośrednio zaangażowane w sprawę. Nie chcą na razie ujawniać swoich nazwisk, gdyż ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte i ciągle trwa dyskusja.
Obecna rola komisji sprowadza się do doradzania prezesowi funduszu. W jej skład wchodzą nauczyciele akademiccy i ekonomiści jak i przedstawiciel japońskiej federacji związków zawodowych.
Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie fundusz będzie mógł zwrócić się w bardziej ryzykownym kierunku jak giełda i inwestycje w akcje, odchodząc od obligacji rządowych. Obecnie GPIF 60 procent swoich aktywów ma ulokowanych we wspomnianych obligacjach.
Zwolennicy reformy podkreślają, że na celowaniu w większe zwroty z inwestycji skorzystają przyszłe pokolenia emerytów w starzejącym się społeczeństwie. Będzie to też bardziej stymulować wzrost gospodarczy.