Od początku kwietnia do końca lipca każdy członek otwartego funduszu emerytalnego, może zdecydować, gdzie będzie płynąć część jego składki emerytalnej. Decyzja dotyczy jednej siódmej pieniędzy odprowadzanych na obowiązkowe ubezpieczenie emerytalne, a więc 2,92 proc. naszej pensji.
Odpływ kapitału
Jednak statystyki mówią same za siebie. Zdecydowana większość ubezpieczonych opuści szeregi funduszy. Do 8 maja deklarację o pozostaniu w OFE złożyło zaledwie niecałe 77 tys. osób spośród 16,7 mln uprawnionych. To jedynie 0,46 proc. Co to oznacza dla funduszy emerytalnych? Wraz z ubytkiem członków do OFE przestanie płynąć strumień ich składek. W ubiegłym roku było to 10,8 mld zł. Mowa więc o potężnych pieniądzach, które zamiast na rynek kapitałowy będą trafiać od sierpnia wprost do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a więc zostaną natychmiast wydane na bieżące wydatki emerytalne.
Od listopada zacznie ponadto funkcjonować tzw. mechanizm suwaka. Środki osób które wejdą w okres 10 lat przed emeryturą będą stopniowo przenoszone z OFE do ZUS. Poskutkuje to odpływem z funduszy emerytalnych około 4 mld zł rocznie.
Pomijając skutki tego działania dla polskiego rynku kapitałowego, gospodarki i samych przyszłych emerytów dla zarządzających funduszami emerytalnymi powszechnych towarzystw emerytalnych oznacza to mocne uszczuplenie przychodów.
Już od sierpnia dramatycznie spadnie kwota pobierana z tytułu opłaty od składki. Po pierwsze ustawa emerytalna ścięła tę prowizję o połowę z 3,5 proc. do maksymalnych 1,75 proc. Po drugie znacznie mniej składek trafi do OFE.