Nie było niespodzianki. Większość posłów zagłosowała za demontażem drugiego filaru emerytalnego. Górę wzięły potrzeby kasy państwa, która dostanie chwilę oddechu – dług publiczny spadnie o blisko 160 mld zł. Projekt przeszedł bez problemów. Posłowie koalicji PO–PSL karnie stawili się na głosowaniu, „za" byli wszyscy z Platformy, wstrzymał się tylko jeden ludowiec.
Jeszcze w czwartek opozycja próbowała sparaliżować prace nad nowymi przepisami, zgłaszając ponad 1000 poprawek. 999 z nich złożyła SP, 8 – PiS, kilka swoich uwag zgłosił SLD. Zabiegi, które miały opóźnić prace Sejmu, zostały jednak zatrzymane jednym ruchem Platformy. Zgłosiła ona całą nowelizację ustawy o OFE jako własną poprawkę, dzięki czemu mogła odrzucić wszystkie pozostałe, które w takiej sytuacji stały się bezpodstawne.
Ustawa została zatwierdzona przez Sejm w ekspresowym tempie – wszystkie trzy czytania odbyły się w ciągu zaledwie czterech dni. Po głosowaniu Donald Tusk nazwał opozycję „klasycznymi trutniami". – Każdy, od Kaczyńskiego do Palikota, wyrażał jak najgorsze opinie na temat OFE, ale nikt z tym nigdy niczego nie zrobił – stwierdził premier.
Dokumentem najprawdopodobniej już w najbliższy wtorek zajmie się Senat. Jeśli również tam zostanie przyjęty, powędruje na biurko prezydenta. Szybkie procedowanie w parlamencie ma dać głowie państwa konstytucyjne 21 dni na podjęcie decyzji, czy ustawę podpisać, czy przekazać do Trybunału Konstytucyjnego.
Do Trybunału ustawa może trafić nie tylko na mocy decyzji prezydenta. Jej zaskarżenie już zapowiadają posłowie Twojego Ruchu, zastanawiają się nad tym PiS i SLD. Nie przeszkodzi to jednak, by nowe przepisy weszły w życie na początku przyszłego roku. Marginalizacja drugiego filaru stanie się faktem. Polityka wygrała więc z ekonomią, a potrzeby budżetowe okazały się ważniejsze niż przyszłość emerytów. W OFE swoje oszczędności gromadziło ponad 16 milionów Polaków.