Komu potrzebne są pracownicze fundusze emerytalne?

Uważny obserwator rynku pracowniczych programów emerytalnych szybko odkryje, że większość funkcjonujących w Polsce programów powstała na bazie umowy z towarzystwami funduszy inwestycyjnych bądź w formie tzw. grupowych polis inwestycyjnych.

Publikacja: 01.12.2013 14:58

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

Jednak ustawa o pracowniczych programach emerytalnych (PPE) obok tych dwóch „wehikułów" inwestycyjnych przewiduje również możliwość uruchamiania programów w dwóch innych formach: pierwszą z nich jest zarządzanie zagraniczne, drugą forma pracowniczego funduszu emerytalnego. O tym pierwszym rozwiązaniu napisać można jedynie, że programu w formie „zarządzania zagranicznego" nikt w Polsce jeszcze „nie widział", a zupełnie na serio to należałoby wręcz powiedzieć, że nikt nie wie, jak w praktyce taki program powinien właściwie działać. Zapis ten został wprowadzony do ustawy ze względu na konieczność dostosowania polskich przepisów do regulacji unijnych i niestety – co w praktyce dotyczy również wielu innym tego typu inicjatyw – rząd dopasował przepisy, poinformował Brukselę, że zmiany zostały dokonane i nikt właściwie nie zadał sobie już potem pytania – po co i jak ten przepis w praktyce stosować. W tym zakresie wypada więc czekać na kolejną zmianę ustawy, która (być może) spowoduje, że będziemy wiedzieć jak to rozwiązanie stosować.

Natomiast odnośnie pracowniczych funduszy emerytalnych sytuacja wygląda absolutnie inaczej. Po pierwsze fundusze takie działają – choć co prawda jest ich jedynie pięć. Po drugie  przepisy, choć nieco skomplikowane, to jednak w miarę jasno definiują tą formę PPE. Warto również podkreślić, że – co jest niezwykle istotną okolicznością dla formułowania kolejnych wniosków odnośnie funduszy – sposób funkcjonowania pracowniczych funduszy (będę je dalej określał również skrótem PFE) reguluje ta sama ustawa, która „zarządza" otwartymi funduszami emerytalnymi, czyli naszym II filarem systemu emerytalnego. Z perspektywy czasu wydaje się, że taki „związek" nie przysłużył się funduszom pracowniczym. Efektem tego związku jest bowiem niska popularność samych PFE i, co chyba nawet ważniejsze, utrata (jak można sądzić bezpowrotna) potencjału PFE do stania się istotnym elementem dobrowolnego, III filaru naszego systemu emerytalnego.

Aby udowodnić tezę „,niewielkiej" popularności funduszy pracowniczych (używam cudzysłowu bo właściwie trudno jednoznacznie stwierdzić, czy na pewno obecną sytuację można właśnie w taki sposób opisać) przeprowadzę proste porównanie różnych typów PPE. Zacznijmy od podstawowego porównania, czyli liczby PPE funkcjonujących właśnie w tej formie w porównaniu do całkowitej liczby programów emerytalnych. I tak na koniec 2012 r. funkcjonowały w Polsce 1 094 pracownicze programy emerytalne, w tym jedynie 35 w formie  pracowniczego funduszu emerytalnego (co stanowiło 3% wszystkich programów). Dla jasności te 35 programów działało „w formie" jednego z wymienionych powyżej pięciu funduszy. Wartość aktywów zgromadzonych we wszystkich PPE na koniec ubiegłego roku wynosiła 8,3 mld zł, a łącznie we wszystkich programach uczestniczyło wówczas 358 tys. osób. Możemy obie te cyfry porównać do danych dla PFE – w tym przypadku posłużę się jednak danymi z opublikowanego właśnie raportu Komisji Nadzoru Finansowego – Biuletyn Kwartalny / Rynek PFE 3 2013 (co nieco „polepszy" wyniki samych funduszy). Według tych danych wszystkie pracownicze fundusze na koniec września br. zarządzały łącznie kwotą 2 mld zł. Środki te należały do blisko 57 tys. członków. Jak widać aktywa PFE stanowiły prawie 25% wszystkich środków zgromadzonych w PPE, natomiast liczba członków funduszy to jedynie 16% wszystkich uczestników programów emerytalnych (z zastrzeżeniem konieczności dokonania pewnej korekty na minus ze względu na różne terminy, z których te dane pochodzą). Na podstawie tych danych możemy już sformułować pewne ogólne wnioski: Po pierwsze, pomimo tego, że PFE stanowiły jedynie 3% liczby wszystkich programów emerytalnych to gromadziły aż 25% środków w nich zgromadzonych, Po drugie, podobnie jak aktywa również liczba członków funduszy była znacznie wyższa niż wynikałoby to jedynie z porównania liczby programów,

Oba te wnioski można podsumować w jeden sposób – formę pracowniczego funduszu emerytalnego wybierały dotąd zdecydowanie największe firmy. Wystarczy sprawdzić rejestr KNF, aby się o tym przekonać (a tak „na szybko" to można jedynie dodać, że trzy z pięciu funduszy mają w swojej nazwie nazwę pracodawcy, który fundusz założył i w ten sposób od razu wiemy, że tą formę PPE wybrały kiedyś m.in. Telekomunikacja Polska, Unilever oraz Nestle). Widać też wyraźnie, że średnia składka w tych programach jest zdecydowanie powyżej średniej dla całego rynku - to również świadczyć o „rodzaju" tych właśnie pracodawców.

Ciekawsza może być jednak inna obserwacja, która z tych statystyk bezpośrednio nie wynika. Aby jednak ją wskazać najpierw chciałbym dokonać pewnego umownego podziału pracowniczych funduszy emerytalnych. Otóż w praktyce można je podzielić na (w pełni umowny podział, wynikający w znacznym stopniu ze specyfiki polskich przepisów) „otwarte", czyli takie, które zostały założone jako w pełni komercyjne przedsięwzięcia, a następnie już jako „wehikuł inwestycyjny" są oferowane pracodawcom. Wśród pięciu działających na rynku taki właśnie charakter mają dwa fundusze. Trzy pozostałe możemy natomiast nazwać funduszami „zamkniętymi", tzn. takimi, których członkowie to obecni lub byli pracownicy danej firmy. Wszystkie wymienione powyżej (z nazwy) mają taki właśnie „zamknięty" charakter. Powołały je do życia firmy, które w tej formie zdecydowały się prowadzić program emerytalny dla swoich pracowników. Być może to niewłaściwe określenie, ale będę się upierał, że jedynie w ich przypadku możemy mówić o „prawdziwych" pracowniczych (zakładowych – bo takiej nazwy używa się na świecie) funduszach emerytalnych. No i teraz czas na obserwację, o której wspomniałem na początku tego fragmentu tekstu. Otóż wszystkie „zamknięte" fundusze powstały w pierwszych latach reformy emerytalnej. W okresie ostatnich 10 lat do KNF nie zgłosił się już żaden pracodawca z pomysłem uruchomienia własnego funduszu pracowniczego. Aby odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje pozwolę sobie płynnie przejść do kolejne części tekstu, a mianowicie do krótkiej oceny przepisów, które regulują sposób funkcjonowania pracowniczych funduszy. Z oczywistych powodów muszę się jednak skoncentrować jedynie na kilku, wybranych przepisach, moim zdaniem kluczowych dla zrozumienia istoty działania PFE oraz faktu tak niskiej popularności tej formy programów.

Zacznijmy od wymogów, jakie musi spełnić pracodawca chcący zorganizować PPE w tej właśnie formie. Z punktu widzenia wymogów formalnych PFE właściwie niewiele się różnią od otwartych funduszy emerytalnych. Pracodawca, który chce zorganizować swój własny funduszu musi złożyć odpowiedni wniosek do KNF, wypełniając wszystkie wymogi określone przepisami ustawy (m.in. w zakresie udokumentowanego doświadczenia członków władz towarzystwa i funduszu, pełnego planu finansowego przedsięwzięcia, opisanych w szczegółach zasad polityki inwestycyjnej, itp.). Należy również pamiętać, że towarzystwo zarządzające funduszem musi mieć formę spółki akcyjnej. W efekcie pracodawca musi najpierw taki podmiot założyć, opłacić kapitał akcyjny i spełnić szereg innych wymogów określonych przepisami. Kolejnym krokiem jest podpisanie umów z partnerami – profesjonalnymi firmami, które świadczyć będą dla towarzystwa i funduszu usługi w zakresie prowadzenia rejestrów członków (administracja), przechowywania aktywów (usługi depozytariusza), księgowości (księgowość funduszu) oraz zarządzania aktywami (inwestowanie środków należących do członków funduszu). Nie trzeba dodawać, że poziom komplikacji wszystkich tych procesów jest znaczny, w efekcie już sam etap tworzenia towarzystwa i funduszu to przedsięwzięcie skomplikowane, kosztowne i czasochłonne.

Warto również powiedzieć z jakimi nakładami (finansowymi i organizacyjnymi) łączy się samo prowadzenie funduszu. Zgodnie z ustawą o funduszach emerytalnych z aktywów funduszu towarzystwo (czyli pośrednio pracodawca) pokrywać można jedynie pewne ściśle określone rodzaje kosztów (np. koszty transakcji oraz koszty depozytariusza). Pozostałe rodzaje kosztów pokrywa towarzystwo (czyli w praktyce pracodawca, będący jego akcjonariuszem), jedynie częściowo finansując jej z tzw. opłaty za zarządzanie – limitowanej do 0.6% aktywów funduszu rocznie. Jeżeli limitu „nie wystarczy" pracodawca musi dostarczyć towarzystwo dodatkowe środki (co z zasady właściwie dzieje się cały czas, szczególnie w sytuacji, gdy aktywa funduszu nie przekraczają poziomu kilkudziesięciu milionów złotych).

No i na koniec kilka zdań o atrakcyjności funduszy pracowniczych z perspektywy pracowników. W tym zakresie kluczowe jest stwierdzenie, że wskazane powyżej dodatkowe (czyli poza składką) „obciążenia" pracodawcy czynią z funduszy potencjalnie najbardziej atrakcyjną formę programów emerytalnych dla pracowników. Napisałem potencjalnie ponieważ znane są przypadki, w których – na skutek przyjęcia konkretnej konstrukcji funduszu i towarzystwa - koszty dla pracowników właściwie niewiele się różnią od kosztów, jakie pracownicy ponoszą w dwóch pozostałych, czysto „komercyjnych" formach programów.

Podsumowując, niezależnie od tego, że PFE może być bardzo atrakcyjny dla pracowników, wymagania ustawowe i obowiązki nałożone na pracodawców przepisami prawa czynią z tej formy PPE opcję kosztowną, trudną w bieżącym zarządzaniu i administrowaniu. W efekcie potencjał „rozwojowy" tej formy PPE, niezależnie od szeregu korzyści (jedynie zasygnalizowanych powyżej) jest bardzo niski. Sądzę, że w najbliższych latach nie będziemy świadkami rozwoju tej formy PPE. Z drugiej jednak strony fundusze mają szansę jeszcze przez wiele lat należeć do istotnych „graczy" na rynku emerytalnym (pod względem liczby członków oraz wielkości aktywów).

Jednak ustawa o pracowniczych programach emerytalnych (PPE) obok tych dwóch „wehikułów" inwestycyjnych przewiduje również możliwość uruchamiania programów w dwóch innych formach: pierwszą z nich jest zarządzanie zagraniczne, drugą forma pracowniczego funduszu emerytalnego. O tym pierwszym rozwiązaniu napisać można jedynie, że programu w formie „zarządzania zagranicznego" nikt w Polsce jeszcze „nie widział", a zupełnie na serio to należałoby wręcz powiedzieć, że nikt nie wie, jak w praktyce taki program powinien właściwie działać. Zapis ten został wprowadzony do ustawy ze względu na konieczność dostosowania polskich przepisów do regulacji unijnych i niestety – co w praktyce dotyczy również wielu innym tego typu inicjatyw – rząd dopasował przepisy, poinformował Brukselę, że zmiany zostały dokonane i nikt właściwie nie zadał sobie już potem pytania – po co i jak ten przepis w praktyce stosować. W tym zakresie wypada więc czekać na kolejną zmianę ustawy, która (być może) spowoduje, że będziemy wiedzieć jak to rozwiązanie stosować.

Pozostało 89% artykułu
Emerytura
Emerytura z giełdy to nie tylko hasło
Emerytura
Europejska emerytura – jakie korzyści widzą Polacy w OIPE
Emerytura
Europejska emerytura dla polskich seniorów. Czym jest OIPE i jak oszczędzać w euro?
Emerytura
Polski system emerytalny z oceną dostateczną. Spadek w rankingu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Emerytura
Ile wynosi średnia emerytura w Niemczech? Nasi sąsiedzi podnoszą wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką