Jednak ustawa o pracowniczych programach emerytalnych (PPE) obok tych dwóch „wehikułów" inwestycyjnych przewiduje również możliwość uruchamiania programów w dwóch innych formach: pierwszą z nich jest zarządzanie zagraniczne, drugą forma pracowniczego funduszu emerytalnego. O tym pierwszym rozwiązaniu napisać można jedynie, że programu w formie „zarządzania zagranicznego" nikt w Polsce jeszcze „nie widział", a zupełnie na serio to należałoby wręcz powiedzieć, że nikt nie wie, jak w praktyce taki program powinien właściwie działać. Zapis ten został wprowadzony do ustawy ze względu na konieczność dostosowania polskich przepisów do regulacji unijnych i niestety – co w praktyce dotyczy również wielu innym tego typu inicjatyw – rząd dopasował przepisy, poinformował Brukselę, że zmiany zostały dokonane i nikt właściwie nie zadał sobie już potem pytania – po co i jak ten przepis w praktyce stosować. W tym zakresie wypada więc czekać na kolejną zmianę ustawy, która (być może) spowoduje, że będziemy wiedzieć jak to rozwiązanie stosować.
Natomiast odnośnie pracowniczych funduszy emerytalnych sytuacja wygląda absolutnie inaczej. Po pierwsze fundusze takie działają – choć co prawda jest ich jedynie pięć. Po drugie przepisy, choć nieco skomplikowane, to jednak w miarę jasno definiują tą formę PPE. Warto również podkreślić, że – co jest niezwykle istotną okolicznością dla formułowania kolejnych wniosków odnośnie funduszy – sposób funkcjonowania pracowniczych funduszy (będę je dalej określał również skrótem PFE) reguluje ta sama ustawa, która „zarządza" otwartymi funduszami emerytalnymi, czyli naszym II filarem systemu emerytalnego. Z perspektywy czasu wydaje się, że taki „związek" nie przysłużył się funduszom pracowniczym. Efektem tego związku jest bowiem niska popularność samych PFE i, co chyba nawet ważniejsze, utrata (jak można sądzić bezpowrotna) potencjału PFE do stania się istotnym elementem dobrowolnego, III filaru naszego systemu emerytalnego.
Aby udowodnić tezę „,niewielkiej" popularności funduszy pracowniczych (używam cudzysłowu bo właściwie trudno jednoznacznie stwierdzić, czy na pewno obecną sytuację można właśnie w taki sposób opisać) przeprowadzę proste porównanie różnych typów PPE. Zacznijmy od podstawowego porównania, czyli liczby PPE funkcjonujących właśnie w tej formie w porównaniu do całkowitej liczby programów emerytalnych. I tak na koniec 2012 r. funkcjonowały w Polsce 1 094 pracownicze programy emerytalne, w tym jedynie 35 w formie pracowniczego funduszu emerytalnego (co stanowiło 3% wszystkich programów). Dla jasności te 35 programów działało „w formie" jednego z wymienionych powyżej pięciu funduszy. Wartość aktywów zgromadzonych we wszystkich PPE na koniec ubiegłego roku wynosiła 8,3 mld zł, a łącznie we wszystkich programach uczestniczyło wówczas 358 tys. osób. Możemy obie te cyfry porównać do danych dla PFE – w tym przypadku posłużę się jednak danymi z opublikowanego właśnie raportu Komisji Nadzoru Finansowego – Biuletyn Kwartalny / Rynek PFE 3 2013 (co nieco „polepszy" wyniki samych funduszy). Według tych danych wszystkie pracownicze fundusze na koniec września br. zarządzały łącznie kwotą 2 mld zł. Środki te należały do blisko 57 tys. członków. Jak widać aktywa PFE stanowiły prawie 25% wszystkich środków zgromadzonych w PPE, natomiast liczba członków funduszy to jedynie 16% wszystkich uczestników programów emerytalnych (z zastrzeżeniem konieczności dokonania pewnej korekty na minus ze względu na różne terminy, z których te dane pochodzą). Na podstawie tych danych możemy już sformułować pewne ogólne wnioski: Po pierwsze, pomimo tego, że PFE stanowiły jedynie 3% liczby wszystkich programów emerytalnych to gromadziły aż 25% środków w nich zgromadzonych, Po drugie, podobnie jak aktywa również liczba członków funduszy była znacznie wyższa niż wynikałoby to jedynie z porównania liczby programów,
Oba te wnioski można podsumować w jeden sposób – formę pracowniczego funduszu emerytalnego wybierały dotąd zdecydowanie największe firmy. Wystarczy sprawdzić rejestr KNF, aby się o tym przekonać (a tak „na szybko" to można jedynie dodać, że trzy z pięciu funduszy mają w swojej nazwie nazwę pracodawcy, który fundusz założył i w ten sposób od razu wiemy, że tą formę PPE wybrały kiedyś m.in. Telekomunikacja Polska, Unilever oraz Nestle). Widać też wyraźnie, że średnia składka w tych programach jest zdecydowanie powyżej średniej dla całego rynku - to również świadczyć o „rodzaju" tych właśnie pracodawców.
Ciekawsza może być jednak inna obserwacja, która z tych statystyk bezpośrednio nie wynika. Aby jednak ją wskazać najpierw chciałbym dokonać pewnego umownego podziału pracowniczych funduszy emerytalnych. Otóż w praktyce można je podzielić na (w pełni umowny podział, wynikający w znacznym stopniu ze specyfiki polskich przepisów) „otwarte", czyli takie, które zostały założone jako w pełni komercyjne przedsięwzięcia, a następnie już jako „wehikuł inwestycyjny" są oferowane pracodawcom. Wśród pięciu działających na rynku taki właśnie charakter mają dwa fundusze. Trzy pozostałe możemy natomiast nazwać funduszami „zamkniętymi", tzn. takimi, których członkowie to obecni lub byli pracownicy danej firmy. Wszystkie wymienione powyżej (z nazwy) mają taki właśnie „zamknięty" charakter. Powołały je do życia firmy, które w tej formie zdecydowały się prowadzić program emerytalny dla swoich pracowników. Być może to niewłaściwe określenie, ale będę się upierał, że jedynie w ich przypadku możemy mówić o „prawdziwych" pracowniczych (zakładowych – bo takiej nazwy używa się na świecie) funduszach emerytalnych. No i teraz czas na obserwację, o której wspomniałem na początku tego fragmentu tekstu. Otóż wszystkie „zamknięte" fundusze powstały w pierwszych latach reformy emerytalnej. W okresie ostatnich 10 lat do KNF nie zgłosił się już żaden pracodawca z pomysłem uruchomienia własnego funduszu pracowniczego. Aby odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje pozwolę sobie płynnie przejść do kolejne części tekstu, a mianowicie do krótkiej oceny przepisów, które regulują sposób funkcjonowania pracowniczych funduszy. Z oczywistych powodów muszę się jednak skoncentrować jedynie na kilku, wybranych przepisach, moim zdaniem kluczowych dla zrozumienia istoty działania PFE oraz faktu tak niskiej popularności tej formy programów.