ZUS: Potrzebne zmiany w systemie ubezpieczeń najwcześniej po wyborach

Bez względu na to, czy ekonomiści zgadzają się z rządowymi zmianami w systemie emerytalnym, czy je krytykują, są zgodni: problemem ubezpieczeń społecznych jest trwale niezbilansowanie wpływów oraz wydatków i zmiany w ofe tego nie zmienią. Co więcej w długiej perspektywie niektóre z wprowadzanych właśnie zmian zwiększą deficyt Funduszu Ubezpieczeń Emerytalnych.

Publikacja: 26.11.2013 15:25

ZUS: Potrzebne zmiany w systemie ubezpieczeń najwcześniej po wyborach

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Sam rząd przyznaje, że zmiany, jakie wprowadza w systemie emerytalnym zmniejszą dług publiczny, zaś deficyt w FUS zmniejszy się w krótkim czasie, ale w długim – powiększy.

Stanie się tak głównie z dwóch powodów. Po pierwsze mechanizm określany przez rząd jako suwak bezpieczeństwa (stopniowe przekazywanie środków zgromadzonych na koncie w ofe na subkonto w ZUS w ciągu 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego)  zwiększy obciążenie systemu repartycyjnego waloryzacją środków zapisanych na subkoncie. Po drugie zaproponowane zmiany zwiększają i tak wysoki deficyt w funduszu rentowym (przez przyjęcie zasady, że wysokość renty rodzinnej będzie pochodną emerytury wyliczanej ze wszystkich zapisów zewidencjonowanych na koncie i subkoncie oraz pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych).

Zdaniem ekonomistów obie formuły: waloryzacji subkonta oraz rent rodzinnych będą musiały być zmienione. Jednak najwcześniej – po wyborach parlamentarnych.

- Odpowiedzialne decyzje dotyczące ubezpieczeń społecznych nie są popularne wśród polityków i zazwyczaj czekają z nimi do ostatniego możliwego momentu, gdy już wisi nad nimi przysłowiowa gilotyna – przyznaje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers i członek Rady Gospodarczej premiera Donalda Tuska. Rada pozytywnie wypowiedziała się o rządowych zmianach w sprawie OFE, ale jak zauważa prof. Orłowski: - Prawdziwym problemem publicznego systemu ubezpieczeń społecznych jest jego niezbilansowanie.  Według niego najważniejszym elementem reformy emerytalnej z 1999 roku było wprowadzenie świadczenia o zdefiniowanej składce, ale zmian nie dokończono. Nie dostosowano do tej formuły między innymi systemu rentowego.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej  Rady Biznesu, oponent rządowych propozycji, uważa, że „gilotyna" o której mówi prof. Orłowski może spaść już za kilka lat. - Zasady waloryzacji są korzystne dla emerytów, a nie dla finansów publicznych  - zaznacza i dodaje – Jeśli nadal rząd będzie finansował różne wydatki, w tym ubezpieczenia społecznego  długiem, to "przeje" pieniądze zabrane otwartym funduszom emerytalnym w ciągu trzech lat i dług powróci o pierwotnej wysokości 60 proc.

Ekonomista chciałby, by dobrze rozpoznane błędy, które zakłócają funkcjonowanie I filara emerytalnego,  zostały jak najszybciej zmienione, ale ponieważ są niepopularne, to wątpi by rząd zdecydował się na nie jeszcze przed wyborami.   - Zmiana waloryzacji konta w ZUS tak jak ją zapisano w 1999 roku zakładała, że możliwe jest jej zamrożenie w poszczególnych latach. Obecna formuła nie przewiduje takiej możliwości.  - Przypomina  Janusz Jankowiak i dodaje, że w dokumentach analitycznych rządu dotyczących systemu emerytalnego znalazły się opinie, ze pierwszy filar jest zbilansowany co do zasady, zaproponowanie więc zmian oznaczałoby przyznanie się do manipulacji.

- Formuła waloryzacji subkonta zakłada, że w długim okresie fundusz płac będzie rósł w tym tempie, co PKB. To z kolei ma miejsce pod warunkiem, że kapitał nie jest z czasem lepiej wynagradzany niż praca. Niestety w ostatnich dekadach mieliśmy do czynienia z takim zjawiskiem w krajach Zachodu i można się obawiać, że będzie ono kontynuowane. Dodatkowo mechanizm waloryzacji subkonta nie jest odporny na omijanie ZUS-u. Jeżeli obywatele uciekają od składkowania, to waloryzacja na koncie podstawowym to odzwierciedla, a na subkoncie nie, bo przecież PKB może mimo to rosnąć. – tłumaczy Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solutions S.A.  i członek KOBE (Komitetu Obywatelskigo do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego  - Całkowicie podzielam opinię KNF, że na dłuższą metę dwa mechanizmy waloryzacji są nie do utrzymania. Docelowo widziałbym mechanizm łączący zalety obu – pięcioletnią średnią ruchomą ze stopy wzrostu rzeczywistych przychodów FUS. – dodaje ekonomista.

Także on uważa, że system rentowy wymaga dostosowanie do nowego systemu emerytalnego.  - Renty rodzinne są de facto emeryturami, które moim zdaniem powinny być wypłacane przez FUS i wyznaczane w oparciu o składki. Fundusz rentowy powinien zaś wypłacać świadczenia z tytułu niezdolności do pracy oraz renty sieroce. Ich wysokość również powinna odpowiadać wniesionym składkom – tym razem rentowym. Sposób obliczania świadczeń powinien gwarantować bilansowanie się funduszu rentowego. – tłumaczy ekonomista.

Sam rząd przyznaje, że zmiany, jakie wprowadza w systemie emerytalnym zmniejszą dług publiczny, zaś deficyt w FUS zmniejszy się w krótkim czasie, ale w długim – powiększy.

Stanie się tak głównie z dwóch powodów. Po pierwsze mechanizm określany przez rząd jako suwak bezpieczeństwa (stopniowe przekazywanie środków zgromadzonych na koncie w ofe na subkonto w ZUS w ciągu 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego)  zwiększy obciążenie systemu repartycyjnego waloryzacją środków zapisanych na subkoncie. Po drugie zaproponowane zmiany zwiększają i tak wysoki deficyt w funduszu rentowym (przez przyjęcie zasady, że wysokość renty rodzinnej będzie pochodną emerytury wyliczanej ze wszystkich zapisów zewidencjonowanych na koncie i subkoncie oraz pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych).

Pozostało 82% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami