Sam rząd przyznaje, że zmiany, jakie wprowadza w systemie emerytalnym zmniejszą dług publiczny, zaś deficyt w FUS zmniejszy się w krótkim czasie, ale w długim – powiększy.
Stanie się tak głównie z dwóch powodów. Po pierwsze mechanizm określany przez rząd jako suwak bezpieczeństwa (stopniowe przekazywanie środków zgromadzonych na koncie w ofe na subkonto w ZUS w ciągu 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego) zwiększy obciążenie systemu repartycyjnego waloryzacją środków zapisanych na subkoncie. Po drugie zaproponowane zmiany zwiększają i tak wysoki deficyt w funduszu rentowym (przez przyjęcie zasady, że wysokość renty rodzinnej będzie pochodną emerytury wyliczanej ze wszystkich zapisów zewidencjonowanych na koncie i subkoncie oraz pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych).
Zdaniem ekonomistów obie formuły: waloryzacji subkonta oraz rent rodzinnych będą musiały być zmienione. Jednak najwcześniej – po wyborach parlamentarnych.
- Odpowiedzialne decyzje dotyczące ubezpieczeń społecznych nie są popularne wśród polityków i zazwyczaj czekają z nimi do ostatniego możliwego momentu, gdy już wisi nad nimi przysłowiowa gilotyna – przyznaje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers i członek Rady Gospodarczej premiera Donalda Tuska. Rada pozytywnie wypowiedziała się o rządowych zmianach w sprawie OFE, ale jak zauważa prof. Orłowski: - Prawdziwym problemem publicznego systemu ubezpieczeń społecznych jest jego niezbilansowanie. Według niego najważniejszym elementem reformy emerytalnej z 1999 roku było wprowadzenie świadczenia o zdefiniowanej składce, ale zmian nie dokończono. Nie dostosowano do tej formuły między innymi systemu rentowego.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, oponent rządowych propozycji, uważa, że „gilotyna" o której mówi prof. Orłowski może spaść już za kilka lat. - Zasady waloryzacji są korzystne dla emerytów, a nie dla finansów publicznych - zaznacza i dodaje – Jeśli nadal rząd będzie finansował różne wydatki, w tym ubezpieczenia społecznego długiem, to "przeje" pieniądze zabrane otwartym funduszom emerytalnym w ciągu trzech lat i dług powróci o pierwotnej wysokości 60 proc.