Bez realizacji tzw. reformy emerytalnej finanse publiczne już w 2014 r. znalazłyby się trudnej sytuacji, zwłaszcza jeśli chodzi o dług publiczny. Jeszcze w tym roku nasze zadłużenie może się niebezpiecznie otrzeć o wyznaczone progi ostrożnościowe. W 2013 r. dług w relacji do PKB ma bowiem wynieść 54,8 proc. W przyszłym roku, dzięki rewolucji w OFE, ma spaść do 47,1 proc. PKB. – Bez niej prawie na pewno przekroczylibyśmy limit 55 proc. PKB, choć nieznacznie – mówi Aleksander Łaszek, ekonomista Fundacji FOR.
Oczywiście żaden rząd nie może sobie pozwolić na przekroczenie progów ostrożnościowych nawet o złotówkę, bo to niesie konsekwencje odczuwalne dla wszystkich (np. głębokie cięcia wydatków czy podwyżki podatków). Konieczne byłoby więc szybkie dostosowanie. Jak podkreślą jednak zgodnie ekonomiści, w 2014 r. rząd nie powinien mieć większych problemów, by takie dostosowania przeprowadzić.
– W perspektywie jednego roku sprawa nie jest tak okropna. W samym projekcie budżetu na przyszły rok tkwią pewne rezerwy – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Można podnieść o kilka miliardów złotych prognozę dochodów (które dziś są zaplanowane dosyć konserwatywnie), ściąć też trochę wydatki bieżące, dzięki czemu udałoby się utrzymać deficyt na zaplanowanym poziomie.
– Rząd może też poszukać innych sposobów finansowania potrzeb pożyczkowych netto budżetu. To kwestia prywatyzacji i różnych operacji na aktywach finansowych państwa – dodaje Mirosław Gronicki, były minister finansów. Gronicki nie chce podpowiadać rządowi, o jakie operacja chodzi, wyjaśnia jedynie, że te aktywa to np. udziały w różnych spółkach (według NBP wartość tych udziałów to ok. 265 mld zł) czy posiadane zasoby nieruchomości.
Brak reformy w OFE byłby jednak znacznie bardziej poważnym wyzwaniem w dłuższym horyzoncie czasowym. – Bez jednorazowego obniżenia długu do ok. 47,1 proc. PKB w kolejnych latach dalej balansowalibyśmy na granicy progów ostrożnościowych. A to oznacza paraliż finansów publicznych w kolejnych latach i w konsekwencji uniemożliwianie absorpcji funduszy UE – wylicza Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Banku.