Rząd ma coraz więcej kłopotów legislacyjnych z planowanym przez siebie przejęciem pieniędzy z funduszy emerytalnych. Zastrzeżenia zgłasza tym razem Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak ustaliliśmy, dotarły one w piątek do resortu pracy, dzisiaj mają zostać opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
Nie pierwsze wątpliwości
To najpoważniejsze zastrzeżenia z dotychczas zgłoszonych w rządzie i przez instytucje publiczne, podważają bowiem istotę zmian w systemie emerytalnym. Przypomnijmy, że zastrzeżenia zgłosiło do tej pory m.in. Rządowe Centrum Legislacji („szereg wątpliwości konstytucyjnych"), Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji („częściowa utrata prawa do dziedziczenia może łamać konstytucję"), Prokuratoria Generalna („klasyczne wywłaszczenie ubezpieczonych w OFE"), Ministerstwo Skarbu („zmiany niosą ze sobą wiele ryzyka"), prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych („wnoszę o odstąpienie od dziedziczenia środków po przejściu na emeryturę"), rzecznik ubezpieczonych („dlaczego świadomie zwiększamy wydatki budżetu?").
Janusz Sejmej, rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, do którego to resortu dotarła opinia ministerstwa, kierowanego przez Radosława Sikorskiego, nie chciał komentować jej zawartości.
– Doszła do nas w piątek po południu i trafi do odpowiedniego departamentu, który odniesie się do niej merytorycznie – mówi tylko Janusz Sejmej.
Co jest absurdem
Co kwestionuje MSZ? Po pierwsze, zakaz reklamy otwartych funduszy emerytalnych, który ma wprowadzić projekt ustawy regulujący kształt systemu emerytalnego od przyszłego roku. Znalazł się on w projekcie, bo rządowi zależy, by jak najwięcej osób wybrało ZUS, a nie fundusze. Powód? Im więcej osób trafi do I filaru, tym więcej pieniędzy pozostanie w budżecie, a mniej będzie przekazywane do OFE. To zastrzeżenie nie jest jednak tak istotne jak kolejne.