Minister Jacek Rostowski i premier Donald Tusk przekonują, że przejęcie przez budżet pieniędzy z OFE zapewni Polakom w przyszłości większe bezpieczeństwo wypłaty emerytur. Tych obietnic nie potwierdzają liczby. Z wyliczeń ZUS wynika, że w długiej perspektywie manko Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jeszcze wzrośnie.
Na przykład w 2058 roku deficyt FUS miał wynosić 68,5 mld zł (bez uwzględniania inflacji). Po zmianach będzie wyższy o 8–10 mld. Szacunki ZUS wskazują, że widoczne pogorszenie i tak trudnej sytuacji FUS nastąpi po 2050 r.
Jakie są tego przyczyny? Po pierwsze, wyższe zobowiązania ZUS, który w przyszłości będzie musiał wypłacać więcej pieniędzy. W pierwszej kolejności już w lutym 2014 r. trafią do niego zobowiązania wynikające z przejęcia pieniędzy z OFE. Gdzie jednak trafią te środki? Nie do ZUS. Obligacje przejęte od funduszy zostaną umorzone. Zakład przejmie długi, a nie dostanie na to pieniędzy. Później zobowiązania ZUS będą jeszcze rosnąć, bo część Polaków wybierze I filar, a starsi trafią tam obowiązkowo.
Proponowany przez rząd sposób dziedziczenia składek emerytalnych to druga przyczyna manka ZUS. Eksperci podkreślają, że jest to w tzw. systemie repartycyjnym nielogiczne – nie da się dziedziczyć wirtualnych zapisów. Rząd, ze względów politycznych, forsuje to rozwiązanie. Protestują przeciw temu m.in. Aleksandra Wiktorow, rzecznik praw ubezpieczonych i Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.
Wypłata wyższych rent rodzinnych to ostatni gwóźdź do trumny ZUS. Jeśli trafią tam wyższe składki, to i renty wzrosną. ZUS szacuje, że już w 2020 r. z tego tytułu będzie miał większy deficyt. Docelowo w 2060 r. wyniesie dodatkowe 10,2 mld zł.