Państwa komentarz krytykujący domniemaną nacjonalizację prywatnych funduszy emerytalnych w Polsce jest oparty na poważnym nieporozumieniu („WSJ", „Polskie oszustwo emerytalne", 18 października). Fundusze te są w istocie częścią publicznego systemu emerytalnego. W 1998 roku pewien odsetek obowiązkowych składek na ubezpieczenie społeczne został przekazany w zarządzanie podmiotom prywatnym. Jednak same te aktywa nigdy nie zostały sprywatyzowane. Zmiana ta oznaczała de facto prefinansowanie blisko 40 procent przyszłych emerytur.

Zagrożenie wysokim poziomem długu publicznego stało się oczywiste na całym świecie, co oznacza, że dla Polski ważne jest powstrzymanie kosztownego prefinansowania emerytur. Polityka, która zwiększa w bardzo poważnym stopniu dług publiczny – o około jedną trzecią w przypadku reformy emerytalnej z 1998 roku – przy niewielkich korzyściach dla gospodarki, w naturalny sposób jako pierwsza podlega analizie i zostaje zmieniona. Po tegorocznej reformie emerytalnej stosunek długu do PKB w Polsce spadnie do 50 procent z obecnych 57 procent.

Równie ważne jest to, że kluczowe elementy reformy z 1998 roku nie dotoczyły w istocie wprowadzenia prywatnego systemu zarządzania częścią składek na ubezpieczenie społeczne, ale stworzenia systemu składek zdefiniowanych w ramach ZUS. Zastąpienie starego systemu zdefiniowanych świadczeń systemem zdefiniowanych składek oznacza, że polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie miał niemal zrównoważony budżet do 2045 roku, a jego deficyt wyniesie jedynie 0,1 procent PKB.

Dzięki temu Polska zmieniła swój system z takiego, w którym deficyt emerytalny groził eksplozją z powodów demograficznych, na taki, który oscyluje wokół poziomu równowagi. Transfer aktywów z jednego filaru finansowo zrównoważonego systemu zdefiniowanych składek do innego, który również jest stabilny, nie może zwiększyć przyszłego deficytu, jak Państwo błędnie stwierdzili.

—Jacek Rostowski, minister finansów Rzeczpospolitej Polskiej, tłum. TK