Redaktor naczelny i wydawca amerykańskiego „Forbesa", a zarazem były dwukrotny kandydat na prezydenta USA nie zostawia suchej nitki na zmianach w systemie emerytalnym przeprowadzanych przez rząd Donalda Tuska.
– Rząd nazywa tę nacjonalizację „reformą systemu emerytalnego". Duchy Lenina i Stalina muszą się uśmiechać. Barack Obama musi się zastanawiać, czemu nie wymyślił czegoś podobnego i być może będzie odczuwać pokusę, by wypróbować tutaj taki mechanizm. To takie smakowite dla socjalisty: przejąć rządowe obligacje, a później je umorzyć – pisze Forbes.
286 mld zł wynosiły w sierpniu 2013 r. aktywa netto polskich otwartych funduszy emerytalnych
Amerykański miliarder opisuje historię działania polskiego systemu emerytalnego od czasów reform rządu Buzka z 1999 r. i podkreśla duże znaczenie OFE dla polskiego rynku kapitałowego. Twierdzi, że zmiany w systemie dokonane przez rząd Tuska są największą nacjonalizacją w Polsce od 1946 r. (powołuje się przy tym na opinię jednego z zarządzających funduszami) i twierdzi, że działania polskich władz są naruszeniem konstytucyjnych gwarancji ochrony własności prywatnej. Wskazuje, że decyzje rządu Tuska w sprawie OFE miały czysto polityczne przyczyny – chęć uniknięcia cięć oszczędnościowych związanych ze zbliżeniem się długu publicznego do progu ostrożnościowego wynoszącego 55 proc. PKB.
Jego zdaniem przejęcie aktywów obligacyjnych OFE może w przyszłości zaszkodzić rządowi. – Weźmy pod uwagę fakt, że po zniszczeniu godnego zaufania krajowego źródła finansowania na rynku obligacji Polska stanie się w większym stopniu zależna od uprzejmości zagranicznych inwestorów, którzy nie zawsze będą na tyle obojętni na nieodpowiedzialne zachowanie rządu, by kupować jego papiery – wskazuje Forbes.