IKE czyli indywidualne konto emerytalne oraz IKZE – indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego - powstały po to aby Polacy odkładali pieniądze z myślą o starości. To dlatego, że w zreformowanym w 1999 r. systemie wysokość świadczeń z publicznego systemu emerytalnego (ZUS i OFE) będzie znacznie poniżej ostatniej pensji.
Aby skłonić do dodatkowego oszczędzania na emeryturę wprowadzono zachęty w postaci zwolnienia z podatku od zysków kapitałowych. W IKZE wpłaty można odpisać też od podstawy opodatkowania, ale trzeba liczyć się z zapłatą podatku w momencie wypłaty środków, czego z kolei nie ma w IKE. Oba produkty nie cieszą się jednak dużym zainteresowaniem.
Mało nowych kont
W 2012 r., gdy startowały IKZE, szacowano, że konto założy w dość krótkim czasie nawet 1,5 mln Polaków. Po półtora roku ma je ponad pół miliona osób. Ale jak wynika z zebranych przez nas danych w 24 oferujacych IKZE instytucjach, tylko na mniej niż 46,3 tys. zostały wpłacone jakieś składki. W sumie na koniec czerwca tego roku na IKZE Polacy mieli odłożone 82,3 mln zł.
- Słaba dynamika sprzedaży IKZE wynika z niespełnienia oczekiwań dotyczących zwiększenia atrakcyjności tego produktu. Niestety został on potraktowany marginalnie w ramach przeglądu emerytalnego. A każde stracone pół roku zmniejsza szansę zebrania pieniędzy na przyzwoitą emeryturę przez istotną część społeczeństwa. Liczymy, że oczekiwane zmiany prawne dotyczące IKZE zostaną wprowadzone jak najszybciej – uważa Piotr Szczepiórkowski, wiceprezes Aviva Życie.
Zmiany w IKZE wydają się przesądzone, nie wiadomo tylko kiedy zostaną wprowadzone. O potrzebie zmian mówi od pewnego czasu Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy. Będą one zapewne dotyczyć przyjęcia podatku ryczałtowego np. na poziomie 5 lub 10 proc. w przypadku wypłaty z konta. Poza tym proponuje się zmianę obecnego procentowego limitu wpłat na te konto na kwotę w wysokości 4 tys. zł.