Przesądzona jest właściwie sprawa powrotu do ZUS dla starszych osób – wynika z naszych ustaleń. Oznacza to, że po okresie oszczędzania w II filarze będziemy wracać do ZUS, który na bieżąco wyda nasze pieniądze tam zgromadzone na emerytury. Nasze świadczenia pochodzić zatem będą w 100 proc. z pieniędzy podatników, a nie ze składek z funduszy. To właściwie podkopuje sens istnienia OFE.
Rząd może jednak pójść jeszcze dalej i próbować nacjonalizować OFE. Jak wynika z naszych informacji na pewno w rządowej propozycji pojawi się jakaś forma dobrowolności, rozumianej jednak nie jako wybór między ZUS i brakiem konieczności odprowadzania składki jaka teraz trafia do OFE, ale jako wybór między ZUS i OFE lub wyłącznie ZUS. Czyli dobrowolność mocno ograniczona. Rząd może „zachęcać" młodsze osoby by wybierały wyłącznie ZUS. Jak? Brakiem gwarancji minimalnego świadczenia w przypadku pozostania w OFE. Drugą „zachętą" może być konieczność złożenia deklaracji. Jeśli się tego nie zrobi automatycznie trafi się do ZUS. Co więcej może to dotyczyć nie tylko przyszłych składek, ale także tych już zgromadzonych na kontach przyszłych emerytów. To właściwie wariant węgierski – w 2010 r. premier Viktor Orban w ten sam sposób „skłonił" Węgrów do wycofania pieniędzy z tamtejszych funduszy kapitałowych.
Co ciekawe, jak wynika z naszych informacji w sytuacji wprowadzenia dobrowolności rząd może nie redukować administracyjnie prowizji pobieranych przez fundusze. Liczy na to, że jeśli będą one musiały konkurować o klientów to same obniżą opłaty. Albo przewrotnie – liczy na to, że klienci OFE chętniej wycofają się z II filaru, wiedząc że rząd nie interweniuje by był on tańszy.
Jaki jest powód takich zmian? Głównie szukanie pieniędzy dla budżetu. Nasza sytuacja finansowa jest nienajlepsza. Rząd obiecywał na przykład, że w tym roku Bruksela ściągnie z nas tzw. procedurę nadmiernego deficytu, tak się jednak nie stało bo deficyt sektora finansów publicznych w ubiegłym roku wyniósł prawie 4 proc. PKB. Na sanację finansów mamy kolejne dwa lata. Niskie są też wpływy do budżetu, bardzo realna jest groźba przekroczenia tzw. progu ostrożnościowego 55 proc. PKB. A wtedy rząd musiałby stosować bardzo drastyczne i bolesne społeczne środki zapobiegania wzrostowi długu. W perspektywie maratonu wyborczego w latach 2014-2105 byłby to polityczne zabójstwo. Rząd doprowadził też już do ściany możliwości podnoszenia podatków i opresyjność ich ściągania, nie kwapi się też, ze względów politycznych, na oszczędności.
W tej sytuacji postanowił „zagospodarować" pieniądze zgromadzone w OFE. Sam wariant transferu pieniędzy starszych osób do ZUS to docelowo około 40 mld zł. W funduszach jest jednak zgromadzone prawie 300 mld zł i rząd będzie się starać, wprowadzając „dobrowolność" przejąć także choć część tych pieniędzy. To pozwoli mu, jak określa to Maciej Bukowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, pohulać klika kolejnych lat. Ściana zostanie na chwilę odsunięta, ale nie zniknie.