Komu ufają przyszli emeryci

Warto chronić system otwartych funduszy emerytalnych przed ogołoceniem go z zasobów i żywiołową migracją do ZUS-u – piszą ekonomiści.

Publikacja: 25.06.2013 00:31

Wrócił pomysł pozostawienia swobody wyboru co do przeznaczenia naszej składki emerytalnej. Nie jest to pomysł nowy – po raz pierwszy wypuszczony został w przestrzeń medialną w 2010 roku przez panią minister Jolantę Fedak. Chodziło oczywiście o pozory swobodnego wyboru – szybko się bowiem wyjaśniło, że pani minister chce, aby każdy uczestnik wybrał, czy nadal część jego składki emerytalnej ma trafiać do OFE, czy też aby całość nowej składki oraz zgromadzone do tej pory środki przenieść z OFE do ZUS-u. Wyboru odwrotnego, a więc przekierowania zawartości konta w I filarze do OFE ani wówczas, ani teraz rząd nie proponuje. Jest to zresztą całkowicie zrozumiałe – środki w OFE są, można więc je przekierowywać gdziekolwiek. Środków z ZUS-u nigdzie przekierować się nie da z tej prostej przyczyny, że ich w ZUS-ie nie ma. W istocie więc chodzi o to, aby środki zgromadzone w OFE przesunąć do cierpiącego na permanentny niedobór ZUS-u. ZUS na pokrycie bieżącego deficytu otrzyma co prawda mniej, niż gdyby obowiązkowo przenieść tam wszystkie nasze oszczędności emerytalne z OFE, ale za to koszt polityczny będzie żaden – w końcu przeniosą do ZUS-u swoje środki tylko ci, którzy sami taką decyzję podejmą.

Kluczowy deficyt w ZUS-ie

Jest więc oczywiste, że opcja wyboru jest traktowana instrumentalnie. Jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy zmniejsza bieżący deficyt ZUS-u. By uniknąć nieporozumień, nie uznajemy ZUS-u za instytucję marnotrawną, trwoniącą nasze pieniądze. Pamiętamy, że deficyt ZUS-u jest efektem trwającego przejścia do systemu dwufilarowego (z tego tytułu nie trafia do ZUS-u 7 mld zł rocznie, a przed redukcją składki do OFE – 24 mld zł) oraz skutkiem niekorzystnych dla systemu repartycyjnego przemian demograficznych.

Opcja wyjścia z OFE do ZUS prowadzi nieuchronnie do plebiscytu zaufania do rządu lub opozycji

Pierwsze źródło deficytu kiedyś wyschnie, drugie prawdopodobnie będzie się nasilać i można wątpić, czy obecną formułę wypłaty da się w przyszłości utrzymać. Dlatego warto chronić system OFE przed ogołoceniem go z zasobów i żywiołową migracją do ZUS-u.

Niełatwo jest polemizować z ofertą plebiscytu rozstrzygającego o przejściu z OFE do ZUS-u. Polemiści używają dwóch argumentów: (1) propozycja jest nieuczciwa, gdyż jednostronna, oraz (2) kumulacja przejść w krótkim okresie może zachwiać polskim rynkiem finansowym, dla którego sprzedaż nawet części z 270 mld aktywów może być bolesnym szokiem. Protagoniści opcji powrotu do ZUS-u wysuwają trudny do zignorowania argument: pozwólmy ludziom przemówić, niech sami o sobie zadecydują. Chcemy podważyć zasadność takiego argumentu.

Plebiscyt zaufania

Ekonomiści dobrze wiedzą, że ludzie podejmują racjonalne decyzje głównie wtedy, gdy mogą uczyć się na swoich błędach, czyli gdy decyzje są powtarzalne, a ich skutki szybko obserwowalne. Jednorazowe i nieodwracalne decyzje, których skutki ujawnią się dopiero kiedyś, są wzorcowym przykładem wyborów, w których rozstrzygającą rolę odgrywają emocje, a nie rozum.

Opcja wyjścia z OFE do ZUS-u prowadzi nieuchronnie do plebiscytu zaufania do rządu lub opozycji, zaufania do takiego czy innego guru finansów publicznych czy rynków finansowych. Nie ma większego znaczenia, czy plebiscyt przybierze formę referendum, czy będzie opcją otwartą na długi okres. Wielu z nas któregoś dnia popadnie w niechęć do rynków finansowych i podejmie nieodwracalną decyzję o przejściu do ZUS-u. Racjonalny wybór wymaga opcji dwustronnej i odnawialnej, wymaga możliwości przechodzenia w obie strony i korygowania wcześniejszych decyzji.

Tym uczestnikom debaty, którzy wysoko w hierarchii wartości sytuują podmiotowość uczestników, podsuwamy bardzo prosty pomysł, jak zapewnić swobodę wyboru uczestnikom, nie narażając ani ich samych, ani rynków finansowych czy budżetu na nieprzewidziane konsekwencje. Jest to pomysł na to, jak pozwolić ludziom przemówić w racjonalny sposób.

Na początek my, autorzy tego artykułu, proponujemy przekazać ze swoich kont w ZUS-ie po 10 000 złotych w zamian za 10 000 złotych przekazane na nasze konta w OFE. Oczekujemy, że wśród najbliższych współpracowników ministra finansów znajdą się co najmniej dwaj chętni do zamiany odwrotnej – a więc do przyjęcia naszych 10 000 złotych na swoje konta w ZUS-ie w zamian za przekazanie nam po 10 000 złotych ze swoich kont w OFE.

Opcja wyboru jest traktowana instrumentalnie. Jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy zmniejsza bieżący deficyt ZUS

Postulujemy oczywiście, aby stworzyć platformę zamiany oszczędności w OFE na zapisy na kontach w ZUS-ie i vice versa dostępną dla wszystkich uczestników, a nie tylko dla profesorów uniwersytetu i pracowników Ministerstwa Finansów. Sądzimy jednak, że rozpoczęcie procesu wymiany właśnie od nas i pracowników ? Ministerstwa Finansów jest ze wszech miar wskazane – pozwala bowiem obu stronom na uwiarygodnienie publicznie prezentowanych poglądów na temat tego, jakie rozwiązania w systemie emerytalnym są dla jego uczestników korzystniejsze.

Ważna wycena wiarygodności filarów

Otwarcie możliwości wymiany zapisami na kontach w ZUS-ie i w OFE dla wszystkich uczestników należałoby obarczyć zastrzeżeniem, że transakcje wymienne realizowane są tylko w takim zakresie, w jakim się nawzajem bilansują.

Po jednej stronie pojawi się więc zapewne kolejka oczekujących. Czy będzie to raczej kolejka chętnych do zamiany złotówek ZUS-owskich na złotówki OFE-owskie (tak nam się wydaje), czy raczej kolejka osób pragnących dokonać zamiany odwrotnej (jakby chciał minister finansów)? Tego tymczasem nikt nie wie, ale może się tego warto dowiedzieć, zanim podjęte zostaną decyzje o zmniejszeniu lub zwiększeniu roli kapitałowej części systemu emerytalnego.

Oczywiście można zapobiec pojawieniu się kolejki oczekujących po jednej ze stron przez dopuszczenie do wymiany złotówek ZUS-owskich na złotówki OFE-owskie po innym kursie niż jeden do jednego. Najpierw trzeba jednak wyjaśnić przyszłość systemu OFE. Dzisiaj, gdy nad drugim filarem wisi miecz ministra finansów, nawet my nie jesteśmy skłonni oddać w ZUS-ie więcej niż złotówkę za dodatkową złotówkę w OFE. Łatwo bowiem sobie wyobrazić, że kupujemy dziś dodatkowe 10 000 złotych w OFE za cenę 11 000 złotych w ZUS-ie, a jutro minister finansów w ramach akcji zasypywania bieżącej dziury budżetowej zamienia obligatoryjnie nasze 10 000 złotych w OFE na 10 000 złotych w ZUS-ie. Wyszlibyśmy na tym jak Zabłocki na mydle.

Aby do takiej sytuacji dojść nie mogło, wystarczy zagwarantować nienaruszalność naszych środków już zgromadzonych w OFE, w tym także na 10 lat przed emeryturą (które przecież jednym pociągnięciem pióra można potem zamienić na lat 15 lub 20). Nie są natomiast konieczne gwarancje dotyczące tego, jaka część nowej składki kierowana ma być do OFE, a jaka do ZUS-u.

Platforma wymiany musiałaby działać permanentnie, by można było powiedzieć, że kształtujący się na niej kurs wymienny ukazuje społeczną wycenę wiarygodności obydwu filarów emerytalnych. Nie będziemy w tym artykule przedstawiać dalszych szczegółów jej funkcjonowania. Przedstawienie tego pomysłu jest naszą reakcją na demagogiczne propozycje plebiscytu na rzecz wyjścia z OFE.

Jeśli ktoś chce poznać preferencje Polaków względem OFE i ZUS i chce wiedzieć, jak się one zmieniają pod wpływem wydarzeń gospodarczych i politycznych, niech buduje zaproponowaną tutaj platformę wymiany złotówek emerytalnych. Odpowiedź będzie bardziej wiarygodna niż wyniki referendum, a koszt jej uzyskania zapewne nie będzie wyższy.

Autorzy są profesorami Uniwersytetu Warszawskiego, pracownikami Wydziału Nauk Ekonomicznych UW

Wrócił pomysł pozostawienia swobody wyboru co do przeznaczenia naszej składki emerytalnej. Nie jest to pomysł nowy – po raz pierwszy wypuszczony został w przestrzeń medialną w 2010 roku przez panią minister Jolantę Fedak. Chodziło oczywiście o pozory swobodnego wyboru – szybko się bowiem wyjaśniło, że pani minister chce, aby każdy uczestnik wybrał, czy nadal część jego składki emerytalnej ma trafiać do OFE, czy też aby całość nowej składki oraz zgromadzone do tej pory środki przenieść z OFE do ZUS-u. Wyboru odwrotnego, a więc przekierowania zawartości konta w I filarze do OFE ani wówczas, ani teraz rząd nie proponuje. Jest to zresztą całkowicie zrozumiałe – środki w OFE są, można więc je przekierowywać gdziekolwiek. Środków z ZUS-u nigdzie przekierować się nie da z tej prostej przyczyny, że ich w ZUS-ie nie ma. W istocie więc chodzi o to, aby środki zgromadzone w OFE przesunąć do cierpiącego na permanentny niedobór ZUS-u. ZUS na pokrycie bieżącego deficytu otrzyma co prawda mniej, niż gdyby obowiązkowo przenieść tam wszystkie nasze oszczędności emerytalne z OFE, ale za to koszt polityczny będzie żaden – w końcu przeniosą do ZUS-u swoje środki tylko ci, którzy sami taką decyzję podejmą.

Pozostało 83% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami