OFE pomogają gospodarce

Ekonomiści są przekonani o dodatnim wpływie istnienia OFE na polską gospodarkę - przekonuje Mirosław Gronicki, były minister finansów

Publikacja: 05.06.2013 17:11

Od lewej: prof. Marian Wiśniewski, prof. Stanisław Gomułka, dr Mirosław Gronicki, Maciej Bitner

Od lewej: prof. Marian Wiśniewski, prof. Stanisław Gomułka, dr Mirosław Gronicki, Maciej Bitner

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Nawet mocno przeregulowane OFE wspomagały polską gospodarkę poprzez generowanie dodatkowego kapitału. Ich brak w skrajnym przypadku oznaczałby znaczne zmniejszenie nakładów inwestycyjnych oraz konieczność importowania w jeszcze większym stopniu oszczędności, co mogłoby znacząco pogorszyć nierównowagę zewnętrzną Polski. Takiego zdania są ekonomiści skupieni w Komitecie Obywatelskim ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego (KOBE).

- Wpływ OFE na gospodarkę był dodatni. Wszyscy ekonomiści  podzielają to zdanie, z wyjątkiem jednego, który bierze stronę rządu – Bogusława Grabowskiego – mówił w środę Mirosław Gronicki, były minister finansów. Jak dodawał skala tego wpływu jest dyskusyjna. Według jego i Janusza Jankowiaka wyliczeń w 2012 r. PKB w cenach bieżących bez OFE byłby o prawie 7 proc. mniejszy. Według wyliczeń innych ekonomistów wpływ ten mógł być nieco niższy, a PKB byłby bez OFE mniejszy o 4-5 proc.

Według Gronickiego, o pozytywnym wpływie OFE na gospodarkę świadczy choćby taki przykład, że w 2012 r. OFE zmieniły strategię  inwestowania. Pomimo zmniejszenia wysokości składki jaką otrzymują (ok. 8 mld zł w 2012 r.), potrafiły wygenerować nadwyżkę w aktywach rzędu 40 mld zł i mocniej zaczęły inwestować w akcje. - W sytuacji gdy OFE kupują akcje następuje przepływ płynności od tych instytucji do przedsiębiorców – przekonywał Gronicki.

 

Większa podaż pracy

Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów, podkreślał nie tylko rolę OFE dla gospodarki, ale i I filara, czyli zreformowanego ZUS. Przejście z systemu o zdefiniowanym świadczeniu na system o zdefiniowanej składce powoduje, że zachęca on ludzi do dłuższej aktywności zawodowej (im dłużej się pracuje, tym wysokość świadczenia jest wyższa).

- W Polsce aktywność zawodowa jest na niskim poziomie. I filar generuje zaś podaż pracy, ale ten przyrost dopiero się zaczyna – mówił Stanisław Gomułka.

Tempo wzrostu podaży pracy w długim okresie może wzrosnąć  o ok. 0,5 pkt proc. rocznie, co daje łączny efekt nawet około 10 proc. PKB. Warunkiem koniecznym jest jednak wyższy w tym okresie udział inwestycji w dochodzie narodowym o ok.  2-3 pkt. proc. To jest możliwe jednak tylko w przypadku długotrwałego zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych, w tym przede wszystkim ZUS-u. To z kolei możliwe jest za sprawą wprowadzenia dodatkowych reform rentowo-emerytalnych oraz utrzymania oprocentowania „kapitału" na kontach w ZUS-ie na niskim lub co najwyżej umiarkowanym poziomie. Podkreślał, że drogą do zmniejszenia deficytu finansów publicznych,  nie jest jednak likwidacja OFE. Zwłaszcza, że nasza reforma jest dopiero w początkowym okresie.

Ekonomiści podkreślali także to, że III filar, dodatkowe oszczędzanie na emeryturę, został zaniedbany przez regulatorów.

Stanisław Gomułka przypomniał, że w uzasadnieniu do obniżenia składki przekazywanej do OFE w 2011 r. napisano, że te instytucje mają pozytywny wpływ na gospodarkę i wielkość przyszłych emerytur, a zmniejszenie transferów do OFE wynika z trudnej sytuacji finansów publicznych. I to było uczciwe postawienie sprawy.

-  Dzisiaj minister finansów przekonuje, że kolejne zmiany nie wynikają z sytuacji finansów publicznych, bo ta jest wręcz dobra, ale z błędów popełnionych w 1999 r., gdy wprowadzono nowy system emerytalny. Misją rządu jest więc wyprowadzenie Polski z tego błędu – tłumaczył Gomułka. Jego zdaniem argument, że błędem jest to, że OFE inwestują w obligacje skarbowe jest zadziwiający, bo na całym świecie fundusze inwestują w obligacje skarbowe swoich czy obcych krajów.

- Każdy minister finansów jest zainteresowany tym by inwestorzy kupowali  jak najwięcej obligacji, które emituje. OFE stwarzają popyt na skarbowe papiery wartościowe – przekonywał Gomułka. – W latach 2008-2010 doszło do eksplozji deficytu finansów publicznych, ale nie był to efekt istnienia OFE - dodawał.

 

To nie wina OFE

Na pytanie czy jest sposób na szybkie zmniejszenie narastającego deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Mirosław Gronicki mówił, że nie ma, ale można stopniowo do tego doprowadzać. Choć nie można zmniejszyć wysokości emerytur, ale poziom waloryzacji już tak. Podobnie jak oskładkować nie tylko umowy czasowe, ale także doprowadzić do tego,  by osoby dużo zarabiające i prowadzące działalność gospodarcza płaciły składki emerytalne w maksymalnej wysokości. Można zatem zwiększać składki i obniżać wydatki.

- Całkowity niedobór w całym systemie emerytalnym, a więc też i mundurowych i KRUS przekracza 90 mld zł, z czego transfery do OFE to 11 mld zł  - mówił Gronicki.

Prof. Marian Wiśniewski z UW, przewodniczący KOBE, podkreślał, że zwiększenie bazy składkowej jest jednak skuteczne, gdy będzie trwało, a nie będzie prowadziło do adaptacyjnych zachowań ludzi, którzy będą szukać innych możliwości niepłacenia składek.

Stanisław Gomułka wskazywał na wysokie oprocentowanie konta głównego oraz subkonta w ZUS. I tak np. w 2008 i 2009 r. dopisano do kont w ZUS w sumie 32 proc.

- Dzięki reformie Buzka nasz system stał się jednym z najbezpieczniejszych w Europie. Po drodze jest jednak rozmontowywany, co spowoduje większą nieprzewidywalność w przyszłości – uważa Gronicki.

Zdaniem przedstawicieli KOBE, m.in. ich aktywność w ostatnim czasie spowodowała, że rząd będzie musiał dokładniej ustosunkować się do roli OFE w gospodarce, a nie koncentrować się na jednostronnej krytyce.

- Argument, że wyeliminowanie OFE z gospodarki spowoduje, że będzie bardziej efektywna jest naciągany – mówił Wiśniewski.

Nawet mocno przeregulowane OFE wspomagały polską gospodarkę poprzez generowanie dodatkowego kapitału. Ich brak w skrajnym przypadku oznaczałby znaczne zmniejszenie nakładów inwestycyjnych oraz konieczność importowania w jeszcze większym stopniu oszczędności, co mogłoby znacząco pogorszyć nierównowagę zewnętrzną Polski. Takiego zdania są ekonomiści skupieni w Komitecie Obywatelskim ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego (KOBE).

- Wpływ OFE na gospodarkę był dodatni. Wszyscy ekonomiści  podzielają to zdanie, z wyjątkiem jednego, który bierze stronę rządu – Bogusława Grabowskiego – mówił w środę Mirosław Gronicki, były minister finansów. Jak dodawał skala tego wpływu jest dyskusyjna. Według jego i Janusza Jankowiaka wyliczeń w 2012 r. PKB w cenach bieżących bez OFE byłby o prawie 7 proc. mniejszy. Według wyliczeń innych ekonomistów wpływ ten mógł być nieco niższy, a PKB byłby bez OFE mniejszy o 4-5 proc.

Pozostało 84% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami