O co chodzi w obecnej awanturze dotyczącej systemu emerytalnego?

Obecna debata na temat systemu emerytalnego tak naprawdę dotyczy przede wszystkim bieżącej sytuacji finansów publicznych, a nie wysokości ani bezpieczeństwa naszych przyszłych emerytur - przekonuje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest Banku

Publikacja: 08.04.2013 14:06

 

Chodzi o pieniądze. Spór dotyczy zasadniczo dwóch kwestii:

Od 2014 r. powinna rozpocząć się wypłata tzw. dożywotnich emerytur kapitałowych, czyli świadczeń wypłacanych z oszczędności zgromadzonych w kapitałowej części systemu emerytalnego. Całkowita emerytura powinna –według zamierzeń reformy - składać się z emerytury kapitałowej oraz emerytury obliczanej na podstawie stanu indywidualnego konta w ZUS. W tym roku rząd musi przygotować ustawę, która określi kto i na jakich zasadach będzie wypłacać kapitałową część naszych emerytur. Do dzisiaj nie rozwiązano tego problemu. Przypomnijmy, że OFE powołano wyłącznie do zarządzania naszymi oszczędnościami w okresie tzw. akumulacji kapitału, czyli w czasie gdy pracujemy i gromadzimy składki. Wypłatą emerytur z II filara miały zająć się zakłady emerytalne, czyli prywatne firmy, które za wynagrodzeniem miały nam wypłacać dożywotnie emerytury kapitałowe. Ustawę powołującą te instytucje do życia uchwalono w 2008 r., ale została ona zawetowana przez prezydenta L. Kaczyńskiego, głównie z powodu zbyt wysokich kosztów ich funkcjonowania. Minister J. Rostowski zaproponował ostatnio, aby zamiast powoływać prywatne zakłady emerytalne, środki zgromadzone w OFE były przekazywane do ZUS na 10 lat przed momentem przejścia na emeryturę. Wprowadzenie tej propozycji w życie miałoby bardzo daleko idące konsekwencje, pozwoliłoby ministrowi J. Rostowskiemu upiec co najmniej dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Po pierwsze, przekazywanie oszczędności zgromadzonych w kapitałowej części systemu do ZUS na 10 lat przed przejściem na emeryturę może stanowić odpowiedź rządu na problem ochrony naszych oszczędności w OFE przed gwałtownymi zmianami ich wartości w okresie przedemerytalnym. Chodzi o to, że według obecnych rozwiązań środki osób młodych i osób zbliżających się do wieku emerytalnego są inwestowane przez OFE w taki sam sposób. Co więcej, OFE nie mogą zastosować odmiennych strategii inwestycyjnych dopasowanych do wieku swoich klientów, bo zabraniają im tego obowiązujące regulacje. To jednak stwarza ryzyko polegające na tym, że tuż przed odejściem na emeryturę na giełdzie nastąpi bessa, a w efekcie wartość zgromadzonych oszczędności w OFE gwałtownie się skurczy i osoby przechodzące na emeryturę nie będą miały już możliwości poczekać na nową hossę. Problem wydaje się oczywisty, ale jak dotąd nie rozwiązany. Dwa lata temu rząd obiecał wprowadzenie przepisów, które pozwolą towarzystwom emerytalnym dostosowywać profil inwestycyjny do wieku członków OFE. W połowie 2010 r. powstał nawet rządowy projekt odpowiedniej ustawy, która jednak wylądował w koszu. Zamiast poprawić warunki funkcjonowania OFE, w 2011 r. rząd obniżył składkę kierowaną do funduszy, a zmiany dotyczące ich efektywności ograniczyły się do stopniowego podwyższania limitu inwestycji funduszy w akcje (z maksimum 40 proc. aktywów do ponad 90 proc.). W praktyce, zamiast autentycznie zmienić ramy funkcjonowania OFE, które podkreślmy zależą przede wszystkim od regulacji na szczeblu ustawowym, rząd podłożył im minę. Nietrudno bowiem przewidzieć, że fundusz, który trzyma większość aktywów w akcjach, z chwilą załamania na giełdzie (a te z natury rynku akcji zdarzają się co parę- paręnaście lat), wykaże silną przecenę zgromadzonych oszczędności. Zmiany wprowadzone w 2011 r. w najmniejszym nawet stopniu nie poprawiły efektywności funkcjonowania kapitałowej części systemu emerytalnego, choć były i wciąż są one pożądane, a przede wszystkim rząd obiecał ich wprowadzenie w życie. Bez tych zmian kapitałowa część systemu emerytalnego jest wystawiona na uzasadnioną krytykę i można odnieść wrażenie, że to zaniechanie było to celowym działaniem polityków.

Po drugie, przejęcie oszczędności zgromadzonych w OFE na 10 lat przed emeryturą to łakomy kąsek dla ministra finansów, bo dzięki niemu można znacząco zmniejszyć deficyt w ZUS. Na podstawie danych KNF można szacować, że gdyby w tym roku do ZUS trafiły wszystkie oszczędności osób, które są członkami OFE i którym do osiągnięcia wieku emerytalnego pozostało nie więcej niż 10 lat, to finanse ZUS poprawiłyby się o niebagatelną kwotę ok. 40 mld zł. O tyle samo zmniejszyłaby się także dotacja do ZUS z budżetu państwa i o tyle spadłby deficyt sektora finansów publicznych i przyrost jawnego długu publicznego. Propozycja ministra J. Rostowskiego nie jest jednak na tyle konkretna, aby móc dokładnie oszacować wielkość tego dodatkowego zastrzyku finansowego. Być może np. na 10 lat przed emeryturą środki zgromadzone w OFE dopiero zaczynałyby być stopniowo przekazywane z OFE do ZUS. Ale nawet w takim „stopniowym wariancie" wielkość transferu z OFE do ZUS mogłaby wynieść ok. kilkanaście miliardów złotych. W sytuacji silnego spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego, znacznie głębszego w porównaniu do założeń budżetowych, taki zastrzyk gotówki staje się naprawdę bardzo atrakcyjny.

Chodzi o pieniądze. Spór dotyczy zasadniczo dwóch kwestii:

Od 2014 r. powinna rozpocząć się wypłata tzw. dożywotnich emerytur kapitałowych, czyli świadczeń wypłacanych z oszczędności zgromadzonych w kapitałowej części systemu emerytalnego. Całkowita emerytura powinna –według zamierzeń reformy - składać się z emerytury kapitałowej oraz emerytury obliczanej na podstawie stanu indywidualnego konta w ZUS. W tym roku rząd musi przygotować ustawę, która określi kto i na jakich zasadach będzie wypłacać kapitałową część naszych emerytur. Do dzisiaj nie rozwiązano tego problemu. Przypomnijmy, że OFE powołano wyłącznie do zarządzania naszymi oszczędnościami w okresie tzw. akumulacji kapitału, czyli w czasie gdy pracujemy i gromadzimy składki. Wypłatą emerytur z II filara miały zająć się zakłady emerytalne, czyli prywatne firmy, które za wynagrodzeniem miały nam wypłacać dożywotnie emerytury kapitałowe. Ustawę powołującą te instytucje do życia uchwalono w 2008 r., ale została ona zawetowana przez prezydenta L. Kaczyńskiego, głównie z powodu zbyt wysokich kosztów ich funkcjonowania. Minister J. Rostowski zaproponował ostatnio, aby zamiast powoływać prywatne zakłady emerytalne, środki zgromadzone w OFE były przekazywane do ZUS na 10 lat przed momentem przejścia na emeryturę. Wprowadzenie tej propozycji w życie miałoby bardzo daleko idące konsekwencje, pozwoliłoby ministrowi J. Rostowskiemu upiec co najmniej dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami