- To czy w tej grupie znajdą się osoby, które mają 10 czy 5 lat do emerytury zależy od tego, jak określimy jeszcze system wypłat emerytur z OFE. Druga grupa obejmie osoby, które mają jeszcze długi okres do emerytury, a struktura ich aktywów powinna być oparta o instrumenty, które dają premię za ryzyko. To pozwoliłoby zwiększyć zaangażowanie w akcje – tłumaczy.
Jaka dodaje zmiana limitów inwestycji w poszczególne instrumenty, nie wystarcza do tego, żeby zmienił się portfel funduszy. Od 2011 r. co rok rośnie limit inwestycji w akcje, obecnie jest to 47,5 proc.
– Przy obowiązujących na dzisiaj przepisach dotyczących gwarancji, które pozwalają na odchylenie się wyniku OFE o 4 punkty procentowe od średniego, liczenie na to, że zaangażowanie funduszy w akcje istotnie wzrośnie powyżej 45 proc. jest iluzoryczne. Bez zmiany konstrukcji gwarancji i podziału klientów na te dwie grupy istotna zmiana portfeli OFE nie nastąpi – dodaje.
Dobiesław Tymoczko zgadza się, że różny powinien być profil ryzyka inwestycji 25-latka, który wchodzi na rynek pracy i 65-latka, który szykuje się do wyjścia z rynku pracy.
-Literatura jest pełna algorytmów, jak powinien się zmieniać taki portfel. Najprostszy, to 100 minus wiek równa się udział akcji. Z czasem udział akcji spada, a rośnie bezpiecznych papierów, czytaj obligacji skarbowych, bo innych na razie w Polsce nie ma. Jeżeli dojdziemy do wniosku, że przed przejściem na emeryturę portfel w znakomitej większości powinien składać się z obligacji, to spójrzmy ponownie, nieco prowokacyjnie, z punktu widzenia przyszłego emeryta. Czy powinien być bardziej zadowolony jeżeli te obligacje kupi w jego imieniu OFE, pobierając po drodze 3,5 proc. opłaty od składki plus opłatę za zarządzanie, czy jeżeli jego konto w ZUS będzie indeksowane rentownością obligacji. To drugie rozwiązanie, z punktu widzenia przyszłego emeryta, jest lepsze, bo daje mu wyższą emeryturę. Znowu wracamy do kosztów. To te koszty decydują o tym, co jest lepsze z punktu widzenia przyszłego emeryta i tego się nie da podważyć – uważa Tymoczko.
Andrzej Sołdek przypomina zaś, że branża OFE proponowała zdecydowanie obniżony poziom opłat w przypadku funduszu bezpiecznie inwestującego.
- Wielofunduszowość jest potrzebna. Dla emerytów nie ma tak wielkiego znaczenia jakie było świadczenie ich rodziców i dziadków, kiedy przechodzili na emeryturę, a ma znaczenie ile dostanie koleżanka, kolega, starsi lub młodsi o rok. I tu znaczenie ma wielofunduszowość, bo rozsądnie planując proces przejścia z funduszu do funduszu uzyskujemy bardzo znaczne efekty – przekonuje Wojciech Otto. I jak dodaje w przypadku wielofunduszowości nie ma mowy o swobodnym przerzucaniu w całości oszczędności między funduszami, bo to byłaby katastrofa.
Obligacje w portfelu
Uczestniczący w debacie ekonomiści sporo czasu poświęcili dyskusji o udziale obligacji skarbowych w portfelach inwestycyjnych OFE. Prof. Marek Góra z SGH, współtwórca koncepcji reformy emerytalnej, od dawna przekonuje, że docelowo nie powinny w ogóle posiadać papierów rządowych.
- Przypominam, że głównym zbiorowym bohaterem naszej dyskusji są emeryci. I dlatego w aktywach OFE powinny być takie instrumenty finansowe, które są zgodne z długoterminowym interesem emeryta, czyli bezpieczne i przynoszące stabilne dochody – tłumaczył z kolei prof. Sławiński. – Obligacje skarbowe są takim instrumentami. Jeśli chcemy zamienić obligacje skarbowe na inne papiery dłużne, których emisja sprzyjałaby finansowaniu inwestycji, to musiałyby one mieć podobne właściwości jak obligacje skarbowe; czego przykładem są kupowane już przez OFE obligacje drogowe z gwarancją skarbu państwa.
Jego zdaniem relacja 40 do 60 udziału akcji i obligacji dobrze odzwierciedla relatywną zmienność cen obu rodzajów papierów wartościowych. Dlatego taka struktura portfeli OFE była w przeszłości dobrze dobrana, co ilustruje jej stosowanie w krajach mających długie doświadczenia w zarządzaniu portfelami emerytalnymi, jak np. w Holandii.
Z opinią Marka Góry zgadza się z kolei Filip Chybalski. – Po obniżeniu składki przekazywanej do OFE, faktycznie pożądane jest żeby fundusze jak najmniej inwestowały w polskie obligacje rządowe. Jeśli portfel OFE w dużej części składałby się z polskich obligacji to okazałoby się, że cały obowiązkowy portfel emerytalny Polaka w I i II filarze oparty jest na przyszłych zobowiązaniach państwa, a to wiąże się z pewnym ryzykiem - przekonuje.
I jak dodaje, OFE powinny dywersyfikować ryzyko także geograficznie, kupować np. obligacje innych państw.
Według Tymoczki, stwierdzenie, że państwo może nie zrealizować swoich zobowiązań oznacza podważanie zaufania do niego i nie powinno się w ten sposób argumentować.
Andrzej Sołdek przekonywał jednak, że podstawowa różnica między ukrytym, a jawnym długiem publicznym polega na tym, że dużo łatwiej jest dokonać obniżenia zobowiązania państwa, niż nie wykupić obligacji.
- Reguły dotyczące postępowania w sytuacji, gdy przekroczymy barierę długu publicznego wyraźnie nic nie mówią o zawieszeniu spłaty obligacji, natomiast wyraźnie mówią o zawieszeniu waloryzacji. Rynki finansowe przyklaskują redukcji długu jawnego, a praktycznie ignorują ten ukryty. To jest dowód na to, że w ich ocenie każde państwo dość łatwo wycofa się z realizacji zobowiązań emerytalnych – przekonuje Wojciech Otto.