Rosja, jako największy producentów surowców i energii pod względem całkowitego PKB zajmuje 6. miejsce na świecie. Z perspektywy inwestycyjnej Rosja ma również status najbardziej popularnego rynku w Europie Środkowo-Wschodniej, co oczywiście ma ścisły związek z kapitalizacją rosyjskiej giełdy. Pod tym względem Moskwa bije nie tylko giełdę w Stambule i Warszawie, ale również obie łącznie. Wysoka kapitalizacja to główny powód, dla którego większość funduszy zagranicznych inwestujących w naszym regionie skupia się właśnie na Rosji. Zupełnie inaczej jest w przypadku krajowych TFI, które w funduszach inwestujących w Nowej Europie w pierwszej kolejności skupiają się na Turcji.
Znaczne uzależnienie od rynku surowców sprawia, że giełda w Moskwie należy do najbardziej zmiennych na świecie. Tezę tę potwierdza zachowanie indeksu RTS w szczególności w różnych fazach cyklu koniunkturalnego. W okresach silnej hossy, przykładowo w latach 2003-2007 indeks rosyjskiej giełdy zyskał blisko 550 proc. w porównaniu z prawie 330 proc. jakie odnotował indeks rynków wschodzących MSCI Emerging Markets. Natomiast w spadkowym 2008 r., kiedy indeks RTS stracił ponad -70 proc. bilans rynków wschodzących wyniósł -54 proc. Jak widać, Rosja jest rynkiem wyjątkowym, gdyż łączy w sobie ogromny potencjał, ale i ogromne ryzyko. Niestety na polskim rynku potencjał ten został tylko w niewielkim stopniu dostrzeżony, gdyż w funduszach akcji rosyjskich ulokowaliśmy około 120 mln złotych.
Łącznie w Polsce można nabyć jednostki 10 funduszy akcji rosyjskich. W ofercie krajowych TFI mamy cztery takie rozwiązania i trzy w ofercie instytucji zagranicznych. Dodatkowo w ofercie ubezpieczycieli, obok kilku funduszy ze wspomnianego wyżej grona, znajdują się jeszcze trzy rozwiązania zagraniczne, w tym takie, które nie posiadają zgody KNF na bezpośrednią sprzedaż w Polsce.