Mobilność ludności jest tą ze swobód przepływu w Unii Europejskiej, którą najbardziej bezpośrednio nas dotyczy, ale zarazem jest słabiej rozwinięta niż mobilność dóbr czy kapitału. Europejczycy generalnie są mniej mobilni przestrzennie niż można byłoby się spodziewać na podstawie ekonomicznych przesłanek, z wyjątkiem może przepływów ludności z krajów „nowej" do „starej" Unii, mimo tego, że akurat tych przepływów w ostatnich latach dotyczyły obostrzenia.

Główne przyczyny migracji związane są z rynkiem pracy i przez lata emerytury w kontekście mobilności przestrzennej kojarzyły się raczej z przeprowadzkami bardziej zamożnych osób starszych w rejony cieplejsze. Jednak wraz z poszerzaniem się horyzontu rynku pracy, jaki faktycznie dostępny dla dużej części Europejczyków, powiązania systemu emerytalnego z migracjami już na etapie kariery zawodowej zaczęły mieć znaczenie, zwłaszcza wobec zróżnicowania systemów emerytalnych w krajach Wspólnoty. Mogą one mieć dwojaki charakter – po pierwsze, co dzieje się z uprawnieniami emerytalnymi osób migrujących z kraju X do Y? Czy za pracownikiem idą tylko wpłacone składki, czy uprawnienia, w szczególności składki powiększone o waloryzację lub odsetki?

Prawo do przenoszenia tylko sumy wpłaconych składek (czyli utraty odsetek) w wielu programach pracowniczych krajów zachodnioeuropejskich wywoływało kontrowersje i już w 2005 roku pojawił się projekt dyrektywy Komisji Europejskiej, próbującej uregulować tę kwestię, poprzez wyznaczenie bazowych uprawnień należnych pracownikowi w przypadku migracji. W obliczu zróżnicowania krajowych rozwiązań emerytalnych i możliwości wielokrotnych migracji w ciągu życia, sprawa okazała się jednak dość skomplikowana. Ostatecznie (czy właściwie, obecnie) zasada koordynacji oznacza, że w każdym kraju, w którym pracujemy, wypracowujemy część przyszłej emerytury i ta jest sumą świadczeń pochodzących z różnych systemów (różny wiek emerytalny w poszczególnych krajach dodatkowo komplikuje sprawę). Zasada koordynacji nie dotyczy co prawda programów pracowniczych, niemniej jednak reguły przenoszenia i nabywania uprawnień są w miarę jasne.

Po drugie, zróżnicowanie występujących w Europie systemów emerytalnych sprawia, że emerytura może nie być jedynie kwestią do załatwienia przy migracji, ale też bodźcem do niej. Poznałem kiedyś przedsiębiorczego Ślązaka, który po przejściu na emeryturę górniczą rozpoczął pracę w Niemczech ze świadomością, że jeśli popracuje tam do 65. roku życia, to otrzyma niemiecką emeryturę minimalną i razem z polską górniczą będzie urządzony na starość. Sprytny plan, choć zapewne przypadek szczególny.

Jednak w Europie występują teraz zarówno kraje o tradycyjnym systemie zdefiniowanego świadczenia i często zauważalną redystrybucją pionową (od lepiej do mniej zarabiających) w ramach takiego systemu, oraz kraje o systemie zdefiniowanej składki, z dużo mniejszą redystrybucją i powiązaniem emerytur z zarobkami z całej kariery zawodowej. Osobom słabo zarabiającym bardziej opłaca się uczestniczyć w tych pierwszych, a migracja do drugiej grupy sprawia, że z tych samych zarobków i składek uzyskają emerytury niższe, bez redystrybucji. W przypadku osób wysoko zarabiającym jest przeciwnie – bardziej opłaca się pracować w krajach tej drugiej grupy, a zarobki w kraju grupy pierwszej, z redystrybucją, są tak jakby obciążone dodatkowym podatkiem. Obecnie w grupie drugiej znajduje się de facto Polska, Szwecja, do pewnego stopnia Węgry i Włochy, więc te zaburzenia bodźców migracyjnych są raczej hipotetyczne. Ale gdyby do drugiej grupy dołączyła np. Belgia, to czy dobrze zarabiającym Francuzom nie opłacałoby się przenieść do Brukseli i tym samym efektywnie obniżyć sobie podatki, a nisko zarabiający Belgowie nie woleliby skorzystać z francuskiej egalite i redystrybucji? Ostatnie historie znad Sekwany pokazują, że nie jest to wykluczone. I tego żadna ujednolicająca dyrektywa nie zmieni. Państw w UE niebawem będzie 28 i w najbliższych latach ujednolicenia ich systemów emerytalnych raczej nie należy się spodziewać, wręcz przeciwnie, zaś ekonomiczna i społeczna potrzeba mobilności przestrzennej w Europie raczej wzrośnie – emerytury i migracje jeszcze nie raz się ze sobą spotkają.