Niedawno został Pan prezesem Nordea PTE, nie ma Pan wrażenia, że wszedł do schyłkowej branży?
Piotr Królikowski:
Z punktu widzenia biznesowego i społecznego to jest kluczowy obszar, w którym rozegra się batalia dotycząca naszej przyszłości. Nie chcę by ktoś decydował za mnie. Chcę być aktywnym uczestnikiem tej debaty.
Pojawia się coraz więcej głosów, że fundusze emerytalne trzeba zlikwidować...
Należy rozpocząć rzeczową dyskusję o przyszłości systemu emerytalnego, w tym o OFE, ale najpierw przeciwnicy OFE powinni odpowiedzieć społeczeństwu na kilka pytań. Po pierwsze, co w zamian proponują? Poza powrotem do systemu repartycyjnego, w którym wchodzący dzisiaj na rynek pracy człowiek otrzyma po kilkudziesięciu latach pracy niewiele ponad 20 proc. swojej pensji, jako świadczenie emerytalne, i poza mało poważnymi zachętami do zwiększenia dzietności. Po drugie, jeśli OFE posiadają obecnie papiery dłużne w wysokości 40 proc. polskiego długu publicznego, a jeszcze przed obniżeniem transferu składki było to 55 proc., to musimy uzyskać odpowiedź na pytanie jak przy likwidacji OFE zapobiec temu, żeby dług polski nie przeszedł niemal w całości w ręce zagraniczne. Po trzecie, biorąc pod uwagę, że OFE są inwestorem w szeregu wiodących banków w Polsce, w czyje ręce przejdą te udziały w wypadku likwidacji OFE. Jaki kapitał je nabędzie? Jak zostanie zapewnione bezpieczeństwo zdeponowanych w bankach środków – także środków obecnych i przyszłych emerytów? I po czwarte, biorąc pod uwagę, że OFE mają istotny udział w kapitalizacji, obrotach i free float giełdy, co stanie się z akcjonariatem spółek notowanych na giełdzie, generowanymi przez nie zyskami, opłacanymi podatkami, składkami na ubezpieczenie emerytalne i miejscami pracy, a także z samą giełdą. Jakąkolwiek rzeczową dyskusję na temat OFE można rozpocząć po uzyskaniu odpowiedzi na te pytania.