Rząd w najbliższych miesiącach przyjrzy się działalności funduszy emerytalnych. Jednym z elementów, który zostanie wzięty pod uwagę będzie wysokość opłat jakie pobierają te instytucje. Chodzi przede wszystkim o opłatę od składki oraz za zarządzanie aktywami. Ich wysokość była już dwukrotnie obniżana. Pierwszy raz w 2004 r., drugi zaś z początkiem 2010 r.
Pierwotnie wysokość opłaty od składki ustalonej przez fundusze wynosiła nawet 10 proc. Część OFE stosowała jednak zasadę, że wysokość opłaty spada wraz ze stażem członkowskim. Rząd zmienił to w 2004 r. W kwietniu tego właśnie roku wprowadzono maksymalny limit tej opłaty na poziomie 7 proc., a docelowo od 2014 r. miała wynieść 3,5 proc. Obniżono także wysokość opłaty za zarządzanie aktywami z 0,05 proc., do 0,045 proc. aktywów w skali miesiąca. Kolejny raz opłaty zostały obniżone z początkiem 2010 r. Maksymalny limit opłaty od składki został ustalony na poziomie 3,5 proc. oraz ustalono kwotową opłatę za zarządzanie aktywami, gdy przekroczą one próg 45 mld zł (15,5 mln zł w skali miesiąca).
Bez opłaty od składki?
Prof. Elżbieta Mączyńska z SGH, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, mówiła nie tak dawno, że OFE powinny być opłacane w zależności od wyników inwestycyjnych, a opłata od składki w ogóle nie powinna istnieć.
Potencjalnie wydaje się to uzasadnione, zwłaszcza, gdy fundusze nie pozyskują już aktywnie klientów, a zatem nie ponoszą kosztów akwizycji. Równocześnie jednak trzeba mieć na uwadze, że z opłaty od składki pokrywają opłatę na rzecz ZUS, KNF czy Rzecznika Ubezpieczonych. Zdaniem ekspertów minimalna wysokość prowizji od składki powinna co najmniej pokrywać koszty systemowe, co obecnie kształtuje się na poziomie 1 proc. składki wpłacanej przez uczestnika.