Czy wzorem krajów południa Europy i Stanów Zjednoczonych powstanie w Polsce ruch oburzonych, których protesty będą wymierzone w polski rynek finansowy i jego instytucje? Jeżeli nie zrobimy nic by temu zapobiec być może tak właśnie się stanie. Nie potrafimy bowiem wyciągnąć żadnych wniosków nie tylko z właśnych doświadczeń, ale również skorzystać z wzorów tych krajów, które starają się, mniej lub bardziej skutecznie, reformować swoje rynki finansowe.
Polska stoi obecnie przed ogromną szansą wykorzystania doświadczeń (szkoda, że głównie negatywnych) z afery Amber Gold i z dyskusji jaką wywołała ostatnio kwestia prowizji w produktach ubezpieczeniowo - inwestycyjnych. By jednak z tej szansy skorzytać należy zdecydowanie przestać koncentrować się na kwestiach technicznych, w praktyce wcale nie najbardziej istotnych dla bezpieczeństwa i efektywności rynku. Przypomnijmy, po aresztowaniu szefa Amber Gold przez kilka kolejnych dni dyskutowano sposób w jaki osoba karana za przestępstwa finansowe nadal mogła być szefem spółki. A ostatnio o niczym innym nie dyskutuje się w mediach jak tylko o opłatach związanych z wypłatą (wcześniejszą) środków zgromadzonych na polisach inwestycyjnych. Stałym tematem stała się również dyskusja nt produktów finansowych, które nie za bardzo dają się dopasować do potrzeb przeciętnego inwestora, a mimo to są powszechnie sprzedawane (np. pod postacią tzw. produktów strukturyzowanych). To oczywiście ważne tematy, ale tak naprawdę stanowią jedynie wąski fragment zdecydowanie szerszego obrazu i chyba nie zasługują na tak dużą uwagę. Bo po pierwsze czy naprawdę poczulibyśmy się lepiej, gdyby prezes Amber Gold nigdy nie był karany? Albo, gdyby funkcję prezesa wszystkich spółek tej grupy pełniła żona prezesa (o ile pamiętam niekarana)? Albo, czy uspokoi nas informacja, że od jutra firmy ubezpieczeniowe nie będą mogły stosować opłat (w praktyce „kar") za rezygnację z ich produktów przed upływiem 5 lat? Być może wynika to z faktu, że moja wiedza o rynku finansowym jest większa niż przeciętnego „Nowaka", ale mnie takie zmiany w żaden sposób nie zadowolą. Dlaczego mamy zezwolić, aby firmy typu Amber Gold w ogóle działały na rynku? Czy naprawdę uważamy, że oferowanie produktów inwestycyjnych, które nigdy (albo jedynie z niewielkim prawdpodobieństwem) są w stanie przynieść ich nabywcy dochód ma cokolwiek wspólnego z wolnością prowadzenia działalności gospodarczej? Czy w praktyce nie jest tak, że obie te sytuacje z perspektywy inwestora są takie same - zarówno klient Amber Gold jak i „agresywnej" instytucji finansowej mają bowiem prawo czuć się oszukanymi. A czy w takim nie jest w naszym wspólnym interesie eliminowanie tego typu podmiotów, produktów i sytuacji z rynku? Mówiąc o wspólnym interesie mam na myśli szereg różnych instytucji, poczynając od rządu, Sejmu, Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznika Ubezpieczonych... a kończąc na organizacjach samorządowych, izbach zawodowych i w końcu samych instytucjach finansowych. Zanim ktoś zarzuci mi, że takie spojrzenie jest naiwne to zadam proste pytanie - kto mógłby odnieść największe korzyści z (umownie to nazywając) podniesienia jakości usług finansowych w Polsce? Trudne pytanie? Nie, banalnie proste - odpowiedź brzmi - wszystkie wskazane wcześniej podmioty. Dlaczego w takim razie takich działań wciąż się nie podejmuje? Tutaj odpowiedź nie jest już tak łatwa. Moim zdaniem podstawowym problemem jest „brak gospodarza". Skoro tyle różnych instytucji miałoby się w to zaangażować to zdecydowanie potrzebny jest ktoś kto te wszystkie działania skoordynuje, który będzie w stanie zarządzać sprzecznymi często interesami, który będzie umiał pogodzić dwie skrajne (w polityce i finansach) perspektywy - krótką i długoterminową. „Naturalnie" takim kimś mógłby być rząd lub organ nadzoru i rzeczywiście oczekiwałbym właśnie z tej strony inicjatywy rozpoczęcia tego typu prac. Czy rzeczywiście rząd jest najwłaściwszy do pełnienia tej roli nie wiem, ale zakładam, że to właśnie z tej strony powinien pójść impuls do zmian. Obawiam się jednak, że szansa na takie zmiany jest raczej niewielka. O wiele łatwiej bowiem dyskutować o kwestiach wysokości prowizji dla agenta, czy błędu sędziego, który rejestrując spółkę nie sprawdził wystarczająco dokładnie „kompetencji" osoby jej prezesa, niż zająć się zidentyfikowaniem dużo ważniejszych i systemowych problemów związanych z rynkiem finansowym. A o jakich systemowych kwestiach tak naprawdę mówimy? Jak rzeczywiście opisać można problem, którego „wizualizację" stanowią przypadek Amber Gold, czy też przykład banku sprzedającego swoim klientom „średnio atrakcyjne produkty inwestycyjne"? Niestety tych problemów jest wiele. Ja natomiast skoncentruję się jedynie na tych, które są mi najbliższe i na których (jak mi się wydaje) przynajmniej trochę się znam:
- Po pierwsze na modelu dystrybucji produktów finansowych,
- Po drugie na jakości podmiotów operujących na rynku usług finansowych,
- I po trzecie na roli Państwa i jego organów w procesie ochrony interesów inwestorów.