Jakie są trzy najpilniejsze wyzwania, które czekają Pana po objęciu funkcji szefa izby towarzystw emerytalnych ?
Wojciech Nagel:
Blisko dwa lata temu omawiany był szereg zmian w kapitałowym systemie emerytalnym. Przedstawiono propozycję, która została określona mianem pakietu Boniego. Obejmował on problematykę funduszy o profilowanym ryzyku, polityki efektywnościowej, aktuariusza krajowego, zmian w instrumentach lokacyjnych OFE oraz wysokości pobieranych opłat i poziomu składki trafiającej do OFE. To była poważna, szeroka propozycja, generalnie dobrze oceniona przez ekspertów. Skończyło się na obniżeniu opłat i poziomu przekazywanej składki.
Jeżeli zatem z tej perspektywy spojrzeć, co jest do podjęcia, to z całą pewnością jest to koncepcja administrowania wypłatami emerytur z OFE oraz polityka efektywnościowa. I te dwie kwestie powinny być omawiane równolegle. Moim zdaniem warto powrócić do problematyki subfunduszy o różnym poziomie ryzyka. Obecnie po głębokim obniżeniu składki do OFE zapewne jest jeszcze miejsce na istnienie dwóch opcji lokowania aktywów. Jedna dla ludzi młodych, którzy startują na rynku pracy. A druga dla tych, którzy są już w drugiej części swojego życia zawodowego. Mógłby istnieć fundusz o aktywnej polityce lokacyjnej oraz konserwatywnej, bezpiecznej. Do tego ostatniego pieniądze mogłyby trafiać np. na 12-15 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Warto powrócić także do koncepcji aktuariusza krajowego, który m.in. prognozowałby m.in. sytuację w zakresie przepływów emerytalnych, formułowałby opinie oraz analizy. Taka instytucja jest moim zdaniem potrzebna.
Jeżeli zapadnie decyzja, na co wiele wskazuje, że to jednak ZUS ma zająć się wypłatami, to tworzenie kolejnego funduszu nie będzie miało już chyba sensu.